Te zdjęcia z Islandii musicie zobaczyć! Łukasz Jakóbiak opowiada o swojej fantastycznej przygodzie i ma dla Was wiele cennych wskazówek. A do tego podrzuca gotowy plan na objazdówkę. O jakiej porze roku lepiej zwiedzić Islandię, na czym zaoszczędzić, jak się przygotować? Zapraszam na praktyczny przewodnik i porcję cudownych zdjęć! 🙂
Łukasz Jakóbiak – znany twórca internetowy, mówca motywacyjny, uczestnik II edycji programu „Azja Express”, biegający po Indiach i Sri Lance u boku Joanny Przetakiewicz. Łukasz prowadzi kanał 20m2, który śledzi na Youtubie ponad 350 tys. subskrybentów. W swojej kawalerce od kilku lat rozmawia nie tylko z gwiazdami, ale ludźmi kryjącymi w sobie ciekawe, niezwykłe, a czasami także trudne historie.
traveLover: Ostatnio ktoś mnie zapytał, czy znam Łukasza Jakóbiaka. Odpowiedziałam, że tak, na co usłyszałam pytanie: „A jaki on jest naprawdę?” Widzieliśmy się wiele razy, robiliśmy razem dwa programy, a ja nie wiem o Tobie wiele. A że traveLover jest miejscem, w którym pretekstem do poznania mojego rozmówcy są podróże, to chciałam Cię zapytać, jaki jest Łukasz Jakóbiak, gdy jedzie wypocząć i zostawia za sobą codzienność, pracę, nagrania, social media?
Łukasz Jakóbiak: Wyłącza telefon, laptopa, włącza autorespondera i całkowicie się wycisza. Uwielbiam ciszę i spokój. Powiedziałbym, że na wakacjach jestem jeszcze bardziej otwarty i nieprzewidywalny, niż w kraju. Wówczas też dużo medytuję, czytam i ćwiczę.
traveLover: A wolisz mieć raczej wszystko zaplanowane i pod kontrolą, czy pozwalasz sobie na totalne odpięcie wrotek?
Łukasz: Spokój nie oznacza, że nie jestem spontaniczny i szalony :). Tak na przykład było podczas mojej podróży po Tajlandii miesiąc temu, gdzie każdego dnia robiłem coś szalonego, śpiewałem, tańczyłem. Wyjmowałem na przykład kubek po kawie i zbierałem pieniądze na ulicy śpiewając, udając performera. W życiu lubię mieć wszystko poukładane i pod kontrolą, wiedzieć co kiedy robię. Jednak przekonałem się, że najwięcej frajdy przynoszą podróże, które właśnie nie są w pełni zaplanowane. Bo jeśli nastawiasz się jedynie na przejście od punktu A do B, to pomiędzy jest mnóstwo rzeczy, których nie zauważysz. Fajnie więc popuścić wodze, tak jak np. w Islandii, gdzie jeździliśmy ze znajomymi przed siebie, nie wiedząc gdzie się zatrzymamy na noc, co będzie jutro. Jeśli spodobało nam się jakieś miejsce, to tam zatrzymywaliśmy się na obiad albo robiliśmy krótką drzemkę na ławce i jechaliśmy dalej. Doświadczaliśmy wówczas najciekawszych rzeczy.
traveLover: Islandia to bardzo popularny kierunek ostatnio. Także za sprawą łatwych i tanich połączeń lotniczych. Bilety do Reykjavíku można czasami znaleźć naprawdę za grosze. Gorzej na miejscu – Islandia jest bardzo droga. A że Ty postawiłeś na objazdówkę na własną rękę, byłeś tam zarówno latem, jak i zimą, to podrzuć proszę kilka praktycznych, niskobudżetowych wskazówek.
Łukasz: Przede wszystkim Islandię najlepiej zwiedzać przemieszczając się cały czas, czyli nie zakładać jednej bazy wypadowej i każdego wieczoru wracać do niej na noc, tylko rzeczywiście podróżować. Na pewno trzeba wynająć samochód. Polecam większy 4×4, żeby można było zwiedzać więcej, czyli zbaczać z wyznaczonych dróg. Znalazłem bardzo korzystną opcję, bo wynajęcie suwa na dzień kosztowało 26 funtów, czyli ok. 125 złotych, bez paliwa oczywiście. Innym rozwiązaniem jest skorzystanie z wypożyczalni IcePol u Adama – Polaka, który jest bardzo wyluzowany i elastyczny :). I moja rada: po prostu jechać przed siebie :). Wieczorem orientować się do jakiej miejscowości dojeżdżamy i właśnie tam poszukać w Internecie noclegu. My robiliśmy w ten sposób każdego dnia.
traveLover: A co z jedzeniem? Słyszałam, że zwykła kanapka na stacji benzynowej, to wydatek rzędu 55 złotych.
Łukasz: Pamiętajmy, że tam nie zastaniemy sklepów i restauracji na każdym rogu. Dlatego jeśli nastawiamy się na objazdówkę, dobrze wziąć ze sobą jedzenie. Ja zabrałem liofilizowane posiłki, czyli jedzenie w proszku, które często ratowało nam skórę. Co ważne, wynajmując na miejscu samochód, możemy wybrać opcję z dodatkowym wyposażeniem, w postaci malutkich butli gazowych i naczyń. Potrzebujemy wtedy jedynie wody, a tam wody się nie kupuje, tylko bierze z kranu. Islandia ma jedną z najczystszych kranówek. Dzięki temu gdziekolwiek zechcemy, możemy się zatrzymać i zrobić sobie zupę liofilizowaną, czy inny posiłek. Muszę dodać, że jedzenie liofilizowane przywiezione z Polski też nie jest najtańsze, ale mimo wszystko wychodzi taniej, niż posiłki kupione w Islandii. Tym bardziej, że znalezienie restauracji na miejscu może być trudne.
traveLover: A jeśli już uda się znaleźć jakąś knajpkę, to jakie są ceny?
Łukasz: Jest bardzo drogo. Pamiętam zupę, którą kupiłem w knajpce na totalnym odludziu. Była pyszna, tyle, ale kosztowała w przeliczeniu, jakieś 80 złotych. Prawie każda stacja benzynowa ma w swojej ofercie również jedzenie – odgrzewane kanapki, pizzę, itd. Nie jest to nic wybitnego. Mała, odgrzewana pizza kosztowała tam ok. 50 złotych…
traveLover: Sporą oszczędnością, a zarazem przygodą jest spanie w namiocie albo samochodzie. To powszechne w Islandii?
Łukasz: Tak! Jeżeli się jedzie we dwójkę, to jest opcja wypożyczenia większego samochodu i w wypożyczalni wymontowują dwa tylne siedzenia, a wkładają dwa materace. I to jest genialna opcja, wtedy zatrzymujecie się gdzie chcecie. Ja jechałem z trójką znajomych, więc zabraliśmy ze sobą namioty, które kupiliśmy w Polsce za 100 złotych. Oczywiście dobrze taki namiot sprawdzić w domu, czego my nie zrobiliśmy. Na miejscu okazało się, że nasze namioty, to bardziej przedsionki :), więc było zabawnie gdy w tych dwóch „przedsionkach” miały się wyspać cztery dorosłe osoby… 🙂
traveLover: Przynajmniej było Wam cieplej :). A czy jeżdżąc po Islandii można rozbić namiot gdziekolwiek, czy tylko w wyznaczonych miejscach?
Łukasz: Coraz częściej zabraniają w Islandii rozbijania namiotu gdziekolwiek, ponieważ jest coraz więcej turystów. Należy to zrobić na polach campingowych. Za takie miejsce na polu się oczywiście płaci. W ramach noclegu można wziąć prysznic i skorzystać z łazienki. Pamiętajmy jednak, że Islandia jest zimna. Latem w nocy jest nawet 5 stopni, w ciągu dnia mieliśmy ok. 15-18 stopni. Ja byłem w Islandii na przełomie czerwca i lipca. Za drugim razem w zimie, w lutym.
traveLover: Co w takim razie z ubraniami? Trzeba przygotować się jakoś szczególnie przed wyjazdem?
Łukasz: Zecydowanie trzeba rozsądnie się spakować. W Islandii są świetne warunki do trekkingu, piękna natura, rozległe tereny, imponujące widoki. Jednak radziłbym bez odpowiednich butów i ubrań nie wybierać się do tego kraju. W takie wyposażenie akurat warto zainwestować, bo w innym przypadku będziemy się najzwyczajniej męczyć. Ja miałem ze sobą buty trekkingowe, specjalne spodnie, kurtkę wiatroszczelną i wodoodporną, no i kijki. Przyda się również bielizna termiczna.
traveLover: Którą porę roku polecasz na taką podróż – lato, czy jednak zimę?
Łukasz: Mimo wszystko polecam wylot latem, bo dzień trwa wtedy 24 godziny, nieoficjalnie :). Gdy zapada noc, to od 23 do około 3 rano nadal jest jasno. A zimą dzień trwa tylko 7 godzin. Około 10 robi się jasno, a już o 17 zaczyna być ciemno, a właściwie czarno. Islandię ogarnia wtedy kompletna ciemność. Natomiast trzeba pamiętać, że jadąc latem, ominie nas widok Islandii pięknie przykrytej śniegiem i możliwość zobaczenia zorzy…
traveLover: Zorza to niesamowite przeżycie. Ominąć takie dzieło natury…
Łukasz: Zorza jest kapryśna i nigdy nie daje gwarancji, że uraczy nas swoim widokiem. Ja byłem zimą, a mimo to nie zobaczyłem zorzy. Na specjalnych mapach pogodowych można sprawdzać prognozy, ale one są najbardziej wiarygodne maksymalnie na dwa dni przed. Wiadomo, że muszą być spełnione pewne warunki, chociażby bezchmurne niebo. Choć i to nie jest gwarantem.
traveLover: Nawet jeśli nie uda się zobaczyć zorzy, to wizja wolności, dzikiej natury i jazdy przed siebie – tak po prostu, wydaje się być fantastyczną przygodą. Co koniecznie trzeba zobaczyć w Islandii?
Łukasz: Jednym z moich najpiękniejszych wspomnień jest czarna plaża w okolicach Vik. Piękny moment. Szeroka plaża z czarnym piaskiem, a nad nią unosząca się lekka mgiełka, z której widać tęczę. Gdy to zobaczyliśmy, nikt z nas nie odezwał się słowem. Usiedliśmy i w milczeniu podziwialiśmy ten widok. Właściwie to podrzucę Ci całą trasę naszej objazdówki, dzień po dniu:
OTO GOTOWY PLAN NA OBJAZDÓWKĘ PO ISLANDII:
1. Lądowanie w Keflaviku i podróż do Reykjaviku
2. Blue Lagoon i najlepsza zupa świata okolice Grindavik
3. Wodospad Glymur
4. Region Pingvellir (pęknięcia płyt tektonicznych)
5. Geysir i Gullfoss odpowiednio gejzer i wodospad
6. Region Landmannalaugar (kolorowe wzgórza)
7. Wodospad Seljalandsfoss i Skógafoss
8. Region Pórsmork (trekking między dwa lodowce)
9. Vik i okolice (czarna plaża)
10. Kanion Fiaorargljufur
11. Jezioro Jokulsarlón (z kawałkami lodowca)
12. Jezioro Myvatn (pizza pod wulkanem)
13. Akureyri
traveLover: Wielki dzięki! Można kliknąć kopiuj – wklej -drukuj i plan gotowy! 🙂 Ale to nie wszystko, o co chciałabym Cię zapytać. Przenieśmy się teraz do ciepłych krajów…
CIĄG DALSZY NASTĄPI! 🙂
W kolejnej części wywiadu z Łukaszem Jakóbiakiem odwiedzimy absolutnie czarującą, maleńką wyspę na Malediwach. Zabierzemy Was do Dubaju, w którym jeden zachód słońca ogląda się dwa razy. Ale nie tylko. To będzie daleka podróż po świecie, ale i do wnętrza siebie! 🙂