Podobno nic nie jest w stanie przygotować człowieka na spotkanie z Rio. Żadne filmy, książki, pocztówki. Trzeba tam po prostu pojechać, by uwierzyć, że istnieje naprawdę. Na czym polega ewenement tego miasta? Czy krążące opinie o brazylijskiej stolicy przestępczości to ściema? Oto moja samotna podróż po Rio de Janeiro.
Podróż do Brazylii była dla mnie wyjątkowa. Nie tylko ze względu na nowy kontynent na mojej liście. To była pierwsza tak długa wyprawa, w którą wybrałam się sama. Decyzję samotnej podróży odkładałam dość długo. I to nie dlatego, że mogłabym sobie nie poradzić, zgubić się, czy nie dać sobie rady – wiedziałam, że dam. Bycie samej ze sobą przez tyle dni, samej ze swoimi myślami i emocjami, przysparzało wiele obaw. Do tego krążące historie o przestępczości i niebezpieczeństwie czyhającym w Rio tuż za rogiem. Z jednej strony mnie korciło, z drugiej długo zwlekałam. W końcu zapadła decyzja. Bo jak nie teraz, to kiedy? Zrobiłam to, by przeżyć podróż zupełnie inaczej i przełamać swoje bariery. Dziś stwierdzam, że było to wspaniałe doświadczenie i kolejny krok w dojrzałość… To niezwykłe doświadczenie pozwalające znaleźć odpowiedzi na ważne pytania: Czego chcę? Czego nie chcę? Kim jestem?
Jeśli któraś z Was czyta ten tekst i od jakiegoś już czasu rozważa samotną podróż, to być może mój poniższy artykuł będzie pierwszym krokiem w realizacji tego pomysłu. Bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie 🙂 :
SAMOTNA PODRÓŻ KOBIETY – CZY TO DOBRY POMYSŁ?
BEZTROSKI SEN
Rio de Janeiro jest jak beztroski sen – nic nie musisz, wszystko możesz. W chwili, gdy w pełnym słońcu stanęłam po raz pierwszy na Copacabanie, zapomniałam o całym świecie. W Rio de Janeiro liczył się każdy moment. Wyciskałam dni, godziny, minuty, do ostatniej kropli słońca. To miasto, którego się nie zalicza dla zasady – to miasto, z którego w ogóle nie chce się wyjeżdżać! Przepiękne plaże, parki, niesamowita roślinność, ptaki, laguny w centrum miasta wyłaniające się zza nowoczesnych wieżowców, do tego fawele i bieda – to wszystko płynnie przeplata się ze sobą w widowiskowym chaosie. Jego sens można poczuć po kilku dniach, obserwując bijących radością życia mieszkańców.
KULT BRAZYLIJSKICH POŚLADKÓW
Okej, może powinnam najpierw napisać o Chrystusie na Corcovado albo Santa Teresie. Ale nie to mi teraz w głowie. Wolę o pośladkach. Brazylijczycy są najładniejszym i najzgrabniejszym narodem jaki widziałam! Wyobraźcie sobie słoneczne wybrzeże w dzień powszedni. Po asfaltowej ścieżce wzdłuż plaży jeżdżą wysportowani ludzie na rolkach, inni biegają w krótkich topach, a na piasku trwa fitness w najlepsze. W Rio zamiast na siłowni, treningi organizuje się właśnie na plaży. Są nawet wydzielone do tego strefy z przyczepionymi do palm linkami, obciążnikami i drabinkami. Rzeźbienie pośladków to ćwiczenie obowiązkowe każdego treningu. Podobno brazylijscy trenerzy mają specjalnie opracowane serie na pośladki. Ćwiczenia wykonują zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Uwierzcie mi, że na ulicach jest na co popatrzeć. Takich genów można pozazdrościć! Kult ciała Brazylijczycy mają po prostu we krwi. Oni kochają dobrze wyglądać, kochają ciało, taniec i swój kraj, który uważają za najpiękniejszy na świecie. I trudno się z tym nie zgodzić. Polskę kojarzą przede wszystkim z Janem Pawłem II i Robertem Lewandowskim.
CO ZOBACZYĆ W RIO:
Teraz pora na Chrystusa i resztę obowiązkowych atrakcji na mapie Rio:
Słynny pomnik Chrystusa Zbawiciela znajdujący się na szczycie góry Corcovado to najczęstszy kadr pocztówek miasta. 38-metrowy pomnik został wybrany jednym z nowych siedmiu cudów świata. Stojąc u stóp Chrystusa możecie zobaczyć całą zatokę, plażę Copacabanę i rozległe fawele. Wjazd odbywa się busikami, które zawożą turystów na górę, prosto do kas. System podwożenia turystów działa bardzo sprawnie, więc na pewno się nie zgubicie. Można też pójść na górę pieszo, po asfaltowej krętej drodze. Głowa Cukru to kolejny symbol Rio. Na górę o wysokości 395 metrów wjeżdża się charakterystycznymi wagonikami w kształcie baniek. Z góry rozpościera się cudowny widok na zatokę.
PLAŻE
Wizytówką Rio są oczywiście rozległe plaże, w tym jedna z najbardziej znanych na świecie – Copacabana. Tuż za nią leży plaża Ipanema, Leblon i Conrado. Polecam szczególnie Leblon – przed południem można tu surfować albo spróbować stand up paddle. Wrażenie robią również miejskie parki i Ogród Botaniczny. Chwila odpoczynku na ławce w towarzystwie setek śpiewających stworzeń i gęstej roślinności, zroszonej wilgocią powietrza, to najlepszy relaks w parnym Rio.
IPANEMA
Charakterystyczną budowlą miasta jest także Catedral Metropolitana – potężna katedra katolicka w kształcie stożka. Odwiedził ją dwukrotnie Jan Paweł II. Katedra nie zachwyciła mnie swoją architekturą. Wydawała mi się raczej niezgrabnym klocem, niż nowoczesnym Michałkiem. Za to w jej wnętrzu można zobaczyć imponujące witraże, którymi wypełnione są 60-metrowe okna.
Jeśli zastanawiacie się, które atrakcje wybrać, nie radzę pominąć Santa Teresy.
Santa Teresa to malownicza dzielnica pełna architektonicznych niespodzianek. Byłam nią zachwycona! Brukowane, wąskie uliczki, kolorowe domy, tworzą ciekawy galimatias. W tej części szalonego Rio można odpocząć i podglądać codzienność mieszkańców. Panująca atmosfera, daleka od miejskiej wrzawy, sprzyja długim spacerom. Warto pójść pieszo aż do dzielnicy Lapa, gdzie znajdują się przyciągające każdego dnia tłumy, słynne schody Selaróna. Ten chilijski artysta układał kolorową mozaikę w barwach flagi brazylijskiej przez 23 lata swojego życia, aż do śmierci, czyli 2013 roku. Wyłożone płytkami w różne wzory i kolory schody, to jedna z popularniejszych atrakcji turystycznych w Rio. Właściwie nie ma możliwości, by zrobić zdjęcie na schodach solo. Podczas mojej jedynej szansy, akurat ktoś postanowił wnieść na plecach kanapę.
Wspomniana Lapa to centrum nocnego życia mieszkańców. Codziennie po zmroku na głównym placu w Lapie gromadzą się tłumy, by tańczyć i pić caipirinię w lokalnych knajpach do późnej nocy. W tym czasie droga jest właściwie nieprzejezdna. Roztańczeni i temperamentni Brazylijczycy tańczą przecież na ulicy! Bo jak inaczej, skoro właśnie tak im w duszy gra 🙂 Jeśli zamierzacie spędzić wieczór w Lapie radzę wyjść bez telefonu i torebki. No właśnie. Teraz słowo o bezpieczeństwie…
CO TO ZNACZY NIEBEZPIECZNE RIO?
FAWELE
Fawele to jedna z najsłynniejszych atrakcji, którą pewnie będziecie chcieli zobaczyć jadąc do Rio. Do faweli na pewno nie można iść samemu i po zmroku. Historie przykładania broni do skroni i strzelanin z udziałem obcokrajowców zapuszczających się w meandrach miejskiej biedoty, nie są wyssane z palca. Do faweli najlepiej iść z lokalnym przewodnikiem albo w większej grupie. Tu adrenalina miesza się z fascynacją.
Brazylijskie slamsy gromadzą największy odsetek zdegenerowanych i niebezpiecznych mieszkańców, którzy czasami chcą czegoś więcej, niż tylko zabrać aparat i portfel. W Rio trzeba mieć oczy dookoła głowy i być bardziej ostrożnym, niż gdziekolwiek indziej.
Przekonałam się o tym już pierwszego dnia. Biorąc pierwszy haust powietrza na Copacabanie i próbując uwiecznić ten moment na zdjęciu, podszedł do mnie starszy pan i powiedział, żebym schowała telefon. Od tamtej pory ulicami Rio przechadzałam się bez torebki, bez aparatu, mając dyskretnie wsunięty w szorty telefon i luzem trochę pieniędzy – bez portfela. Już teraz chyba wiecie, dlaczego mam z Rio raptem kilka zdjęć i ani jednego z faweli? 🙂
Starałam również nie wyróżniać się z tłumu. W kamuflażu pomogły mi ciemne włosy i karnacja. Szybko się opaliłam i próbowałam wkleić się w lokalny obrazek. Zwiedzając miasto spotykałam mnóstwo ludzi spoza Brazylii. Zazwyczaj nie chodziłam sama, tylko w towarzystwie.
W Rio jeszcze jedno mnie poruszyło i zszokowało. Otóż nigdzie na świecie nie widziałam aż tylu bezdomnych kobiet. Na ulicy, na głównych placach, pod palmą przy głównym skrzyżowaniu, przed sklepem – śpią na kartonach, a czasami po prostu na chodniku. Często pod wpływem alkoholu i narkotyków. Przerażający widok.
NOCLEG
W Rio jest masa hosteli i homestey’ów, w świetnych lokalizacjach. Ceny za noc w wieloosobowych pokojach zaczynają się od 35-50 złotych. W całej Brazylii świetnie działa również couchsurfing. W 7-milionowym Rio nie brakuje towarzyszy.
Więcej praktycznych informacji o Brazylii tutaj: BRAZYLIA:CENY, TRANSPORT, WSKAZÓWKI
POŻEGNANIE Z RIO
Na mapie moich własnych odkryć Rio de Janeiro plasuje się bardzo wysoko! Zdecydowanie to jedno z najcudowniejszych miejsc, jakie odwiedziłam. W ogóle nie chciało mi się z niego wyjeżdżać, a po miesięcznej podróży po Brazylii, specjalnie wróciłam do Rio chwilę wcześniej. Ostatniego dnia na Copacabanie serce biło mocniej, a wizja powrotu do zimnej Polski napawała mnie smutkiem. Czułam się jak podczas pierwszej fazy zauroczenia między dwojgiem ludzi. Za Brazylią tęsknię do dziś.