Zaledwie pół godziny drogi samochodem od centrum Warszawy docieram do prawdziwej oazy spokoju. Pomost nad stawem, konie, pierogi z jagodami, skrzypiące deski podłogi domu, którego historia wita mnie już w progu – co powiecie na weekend blisko natury w stylu slow, a jednak wcale niedaleko Warszawy?
AGROTURYSTYKA Z DUSZĄ, CZYLI SLOW LIFE W OJRZANOWIE
Jeśli macie poczucie, że Wasza głowa od nadmiaru myśli i obowiązków zaraz eksploduje, chcecie zniknąć na weekend, zaszyć się gdzieś na końcu świata i chociaż przez dwa dni znaleźć się poza zasięgiem to znaczy, że dobrze trafiliście. Brak zasięgu wpisuje się również idealnie w tę koncepcję, bo Internetu tu jak na lekarstwo. Zabieram Was na Ziemie Chełmońskiego do agroturystyki z duszą, położoną wśród lasów i stawów. Zagroda Ojrzanów powstała jako alternatywa dla ludzi nie tylko zapracowanych, chcących dotlenić się i oczyścić. Istnienie tego miejsca w zgodzie z naturą, daje szansę na ucieczkę nie tylko od problemów, ale i zanieczyszczonego, miejskiego powietrza. Do zagrody prowadzi leśna droga, właściwie tuż przy wjeździe człowiek włącza tryb slow. No bo jak tu się nie wyluzować, gdy przed naszymi oczami ukazuje się sielski plener, owce, barany, ogródek warzywny, dalej konie, staw, a na nim drewniany domek z sauną. Na terenie zagrody znajduje się kilka wiejskich domów, stodoła, klimatyczna stołówka i sala do jogi oraz gimnastyki.
CO ROBIĆ W ZAGRODZIE OJRZANÓW
Zastanawiam się o czym opowiedzieć Wam najpierw. Czy o uroczym domku na stawie, koniach wygrzewających się wokół niego, czy może pysznych domowych przetworach. No dobrze, to zacznijmy od atrakcji dla duszy i ciała, a potem słowo o zdrowym jedzeniu. Zgodnie z założeniem w Ojrzanowie zwalnia się tempo. Kilka głębokich wdechów na pomoście nastraja do medytacji, a w takim anturażu aż miło praktykować jogę, czy pilates. Jeśli ktoś ma ochotę leżeć plackiem na kocu z książką – proszę bardzo. A może wolicie popływać w stawie albo chillować na łódce? Jeśli są tutaj miłośnicy wędkowania, to dla Was też gratka – możecie łowić ryby ze stawów. Dla każdego coś miłego. Obserwowałam podczas weekendu gości zagrody. Widziałam zadowolone twarze ludzi, którzy przypominają sobie, co to znaczy nie spieszyć się i odpoczywać.
OKOLICE, CZYLI CO ROBIĆ POZA ZAGRODĄ?
Zagroda to nie jedyny powód dla którego warto przyjechać do Ojrzanowa. Okolice oferują wiele tras rowerowych i spacerowych. Goście zagrody mają do dyspozycji rowery albo kijki do nordic walking. A celów rowerowych, czy pieszych jest kilka. Jeden z nich, to oddalony raptem 5 km od Zagrody, klasycystyczny Pałac Młochów wraz z Parkiem Pałacowym. Dalej proponuję piknik w Lasach Młochowski albo wycieczkę rowerem do Rezerwatu przyrody Młochowski Grąd. Kierując się w przeciwną stroną dojedziecie do XIX-wiecznego Pałacu Ojrzanów. Z tyłu budynku znajduje się urocza kawiarenka, gdzie poza kawą, można zjeść swojskie ciasto wypiekane przez mieszkanki wsi. Na drzewach wiszą hamaki, a kilka kroków dalej zaczynają się parkowe aleje.
ZGŁODNIAŁAM! WRACAM DO ZAGRODY!
Właściciele zagrody pomyśleli o każdym aspekcie odpoczynku i czerpania radości z życia, nie pomijając przy tym tak ważnej kwestii, jak zdrowa dieta. Fajne jest to, że zarówno mięsożercy, jak i weganie, wegetarianie, czy bezglutenowcy będą usatysfakcjonowani posiłkami. Na miejscu funkcjonuje kuchnia, a panie gotują ze swojskich składników. Warzywa pochodzą z ogródka, podobnie jak większość przetworów. Jedna z pracownic zagrody oprowadziła mnie tuż przed obiadem po kuchni. Znalazłam tam wypiekany na miejscu chleb, kompot, domowe gołąbki, sałatkę z pokrzywy z dodatkiem oleju z własnego tłoczenia, słoiki pełne ogórków, skrzynkę cukinii z ogródka, ciasta (w wersji z mąką i bez glutenu). Na końcu obchodu, tuż przy wyjściu, pani lepiła pierogi z jagodami. Moje podniebienie oszalało. Nic więcej na temat jedzenia w Zagrodzie Ojrzanów dodawać chyba nie trzeba.
NOCLEG:
Pokoje mieszczą się w starym wiejskim domu i od samego progu duch tego miejsca zaznacza swoją obecność. Bardziej przypomina on galerię sztuki, niż pensjonat. Stary dywan, piec kaflowy, skrzypiąca podłoga, masa obrazów, lamp, dodatków, nie mają nic wspólnego z nowoczesnością. Na środku głównej izby stoi długi na całe pomieszczenie stół, a kuchenne, współczesne sprzęty i tak dizajnem nawiązują do stylu retro.
Ten niewielki kawałek Mazowsza, dowodzi, że czasami wcale nie trzeba jechać na drugi koniec świata, by pobyć blisko natury oraz zaznać spokoju. Jeśli jesteście spragnieni odpoczynku, dawno się nie wyspaliście, chcecie mieć czas na rozmowy z bliskimi, zamierzacie nadrobić zaległości książkowe – to miejsce właśnie dla Was.
Podoba Ci się to miejsce i ten tekst? Będzie mi miło, jeśli zagłosujesz na mnie w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów. To czytelnicy, czyli Wy, decydujecie o wygranej! 🙂 Głosowanie trwa 3 sekundy, trzeba tylko podać maila. 🙂 Z góry dziękuję! 🙂
*** Ta relacja powstała w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów – akcji organizowanej przez Polską Organizację Turystyczną. Partnerem w konkursie jest Mazowiecka Regionalna organizacja turystyczna.