Dominikana jest droga, pełna luksusowych hoteli z all inclusive i komercji na potęgę. To nie jest kraj dla backpackerów – takie opinie słyszałam, czytałam i widziałam w nagłówkach wirtualnych artykułów. Przecież musi tam funkcjonować publiczny transport i alternatywa dla drogich resortów – pomyślałam. Czy udało mi się zwiedzić Dominikanę niskobudżetowo z plecakiem? Ile pieniędzy wydałam? Oto praktyczne porady – gdzie, co, jak i za ile?
Tak naprawdę to nie my wybraliśmy Dominikanę, lecz Dominikana wybrała nas. Trafiłam na promocję biletów w dwie strony za 750 złotych i w ciągu dziesięciu minut zapadła decyzja. Jedno jest pewne – to był bardzo dobry wybór, bo Dominikanę naprawdę warto zobaczyć. Jeśli chcecie poczuć karaibski klimat i niesamowitą naturę, zobaczyć absolutnie wyjątkowe plaże, poznać roztańczonych i uśmiechniętych ludzi – to kierunek dla Was!
W tym tekście znajdziecie konkretne, praktyczne informacje. W kolejnym opiszę naszą trasę, która być może Was zainspiruje. Zanim jednak zaplanujecie swoją podróż, warto wiedzieć kilka rzeczy.
MUSISZ WIEDZIEĆ:
1. DOMINIKANA NIE JEST TANIA
Nawet jeśli ogarniecie noclegi oraz jedzenie na własną rękę, będziecie korzystać z transportu publicznego i atrakcji u lokalsów, to musicie przeznaczyć na taką wyprawę więcej niż np. wyjeżdżając do Azji. Na wyspie można płacić w dolarach albo dominikańskich peso. Najkorzystniejszy kurs (warto tego pilnować w każdym punkcie wymiany waluty) to 47 peso za 1 dolara.
2. NIE WSZYSTKO DA SIĘ ZROBIĆ NA WŁASNĄ RĘKĘ
Dominikańczycy nieźle sobie wykombinowali korzystanie z atrakcji wyspy. W tym kraju niestety nie można sobie wedle własnego widzimisię, wsiąść na publiczną łódź albo speedboata i popłynąć z wyspy na wyspę, kiedy nam się podoba. (Tu jeszcze raz muszę podkreślić – pod tym względem to nie Azja.) Niektóre atrakcje, np. przepiękną wyspę Saona, można zobaczyć wyłącznie wykupując tzw. „zorganizowaną wycieczkę”. Oczywiście najlepiej zapłacić lokalsowi. Nie radzę wykupywać wycieczek w żadnych agencjach turystycznych, a już nie daj Boże w hotelach. Cena u mieszkańców organizujących rejs jest trzykrotnie niższa od cen agencyjnych. „Zorganizowana wycieczka” w praktyce oznacza to, że o konkretnej porze wypływacie katamaranem na wyspę (obsługa zapewnia napoje i muzykę), kilkugodzinny odpoczynek na wyspie (tu także lunch w cenie) oraz powrót o wyznaczonej porze. Choć wspomnianej wyspie Saona poświęcę osobny tekst, ponieważ jest absolutną perełką, już teraz chcę Wam pokazać jej namiastkę. (Zamiast ponad 100$ zapłaciliśmy za rejs 40$.)
3. JEŚLI NIE CHCESZ ZBANKRUTOWAĆ, NIE ZASIEDŹ SIĘ W PUNTA CANIE
Punta Cana oferuje piękne plaże (m.in. Macao, Bavaro) oraz wiele atrakcji na wyciągnięcie ręki (delfinarium, pływanie z płaszczkami, rekinami, nurkowanie, snorkling, itd.) Jest to jednak najbardziej skomercjalizowany region wyspy i zarazem najdroższy. Wiele plaż należy do wielkich molochów z kilkoma gwiazdkami. Ceny wszelkich usług i towarów są kosmiczne i znacznie wyższe, w porównaniu z pozostałymi regionami wyspy, np.
- przejazd taksówką ok. 15-20 km – cena 35/40 dolarów
- posiłek w lokalnej knajpce – 500 peso (czyli ok. 10 dolarów); dla porównania – w innych częściach Dominikany jedliśmy za 150/200/250 peso duże porcje lokalnych dań
- woda 1,5 l – 50 peso (1 dolar), a w innych regionach 20/25 peso
- awokado / mango / banany – ok. 100 peso (ponad 2 dolary), a w innych regionach 20 – 60 peso
4. MÓWISZ PO HISZPAŃSKU? BRAWO TY! JEŚLI NIE – PRZYGOTUJ SIĘ!
Na Dominikanie nikt nie mówi po angielsku. Przez cały pobyt ludzi, z którymi mogliśmy się porozumieć w tym języku, policzę na palcach jednej ręki. Body language i szeroki uśmiech nie zawsze się sprawdzają, szczególnie, gdy trzeba wyegzekwować konkretne informacje. Dla Waszego komfortu, proponuję Wam ściągnąć aplikację na telefon, wziąć ze sobą kieszonkowe rozmówki albo po prostu nauczyć się podstawowych zwrotów po hiszpańsku (np. pytania o godzinę, autobus, kierunki, pory dnia) oraz liczebników (przydatne do targowania się i wymieniania waluty).
5. TARGUJ SIĘ WSZĘDZIE I ZAWSZE
Jak pewnie się domyślacie, Dominikańczycy, których kraj żyje dzięki turystyce, widząc przybysza z zagranicy, zazwyczaj rzucają abstrakcyjne ceny. Nie zapomnę jednego pana, którego wyjątkowo poniosła fantazja, chcąc od nas 2000 peso (40 dolarów) za jednorazową maszynkę do golenia : ) Targować się po prostu trzeba! I to wszędzie: wypożyczając skuter, kupując jedzenie, szukając noclegu. Zazwyczaj można się tak dogadać, że obie strony są zadowolone.
6. RAJSKIE PLAŻE I UŚMIECHNIĘCI LUDZIE – TO TRZEBA POCZUĆ
Dominikana to kraj, który oferuje bujną egzotykę w pełnej krasie. Słońce, przepiękne plaże, ocean, pyszne jedzenie i kawa, świetna atmosfera, zaskakująca natura… można by długo wymieniać. Miałam to szczęście, zobaczyć wiele rajskich zakątków na różnych kontynentach, jednak dominikańskie zatoki z charakterystycznymi, pochylonymi w stronę Morza Karaibskiego palmami, powalają. Znajdźcie najładniejszą rajską pocztówkę i wkomponujcie w nią siebie – tak właśnie wyglądają wybrzeża Dominikany. Nic więc dziwnego, że dominikańskie plaże uchodzą za jedne z najpiękniejszych na całych Karaibach.
CENY:
JEDZENIE:
Poniższe ceny nie dotyczą cen w Punta Canie, o których pisałam Wam kilka akapitów wcześniej. Są to kwoty, które wydawaliśmy na jedzenie w czterech innych regionach Dominikany. Zakupy robiliśmy w marketach, u ulicznych sprzedawców (owoce, warzywa) oraz w tzw. colmado (czyt. kolmado), czyli małych sklepikach wielobranżowych. (W colmado codziennie wieczorem przychodzili na piwo i rum wszyscy lokalsi, co przeradzało się w najlepsze imprezy. Prawie jak w Polsce – melanż przed sklepem 🙂 )
Ceny artykułów podaję w dominikańskich peso (dla przypomnienia 1 dolar to ok. 50 peso):
awokado – 20-30 peso
ananas – 50-60 peso
papaja – 40 peso
mango – 20-50 peso
banany – jeden po 5 peso
chleb – 70-75 peso
woda 1,5 l – 20-25 peso
fasola w puszcze (lokalny przysmak) – 40 peso
makaron – 30-60 peso
oliwki, kapary – 60-100 peso
kawa pakowana w kartonikach (słynna z Santo Domingo) – ok. 100 – 120 peso
Posiłki w małych knajpkach przydrożnych, zwanych na Dominikanie comedor (czyt. komedor) kosztują ok. 150 – 300 peso. Najsmaczniejsze z nich to:
pollo guisado ( czyli popularny i bardzo lubiany na wyspie kurczak w sosie)
bistec encebollado ( czyli wołowina smażona z cebulą – kolejny przysmak)
Dania podawane są z ryżem i lekką sałatką albo awokado. W niektórych miejscach woda jest w cenie.
NOCLEGI I INNE WYDATKI:
noclegi: 15 – 20 $ – za nocleg za osobę, czyli ok. 30-40 $ za pokój lub domek – w tej cenie czyste i przyzwoite miejscówki
wypożyczenie pojazdów i sprzętu:
quad 35-60 $ za dzień (nam udało się za 30)
skutery 25-50$ za dzień
paliwo – 3 litry – 10$ (niestety nie do negocjacji, płacisz albo nie jedziesz)
lekcja surfingu z instruktorem – 50$
wypożyczenie deski surfingowej na godzinę – 10 – 13$
TRANSPORT:
AUTOSTOP
Chociaż nie wszędzie jest to popularny sposób podróżowania, to wierzę w to, że zawsze i wszędzie znajdą się dobrzy, otwarci, wyluzowani ludzie. I zawsze przekonuję się, że mam rację. W drodze na drugi koniec wyspy, jedni podrzucali nas na swoich małych motorkach, a inni zabierali na pakę samochodu wiozącego np. lokalną drużynę baseballa. Pomogło nam również sporo Europejczyków, mieszkających sezonowo na wyspie.
GUAGUA
Tak nazywany jest lokalny minibus. Jeśli kogokolwiek zapytacie o guagua, prędzej zrozumie o co chodzi, niż zadając pytanie zawierające słowo (wydawałoby się bardzo internacjonalne, a jednak nie zawsze zrozumiane) „bus”. Guagua na tle standardów cenowych Dominikany, to najtańsza forma transportu.
Tam to dopiero można się zintegrować z mieszkańcami – liczba miejsc nieograniczona : ) Oto przykładowe ceny:
- przejazd z La Romana do Bayahibe (20 km) – 60 peso
- odcinki w obrębie jednego miasteczka, np. Las Terrenas – 20-50 peso
AUTOBUSY MIĘDZYMIASTOWE
Są stosunkowo tanie i komfortowe. W żadnej z miejscowości nie widziałam rozkładu jazdy, a informacji o odjazdach udzielali nam mieszkańcy napotkani obok przystanku. Dlatego zanim zdecydujecie np. wyjechać do Santo Domingo z drugiego końca kraju, warto wcześniej dopytać o częstotliwość odjazdów i pierwszy poranny autobus. Oto przykładowe relacje autobusowe i ceny:
- autobus z La Romana do Punta Cany (75 km) – 200 peso (ok. 4 dolary)
- autobus z Santo Domingo do La Romana (120 km) – 175 peso (ok. 3,5 dolara)
- autobus z Las Terrenas do Santo Domingo (160 km) – 375 peso (ok. 8 dolarów); autobus ten odjeżdża o 5,7,9 i 11 rano każdego dnia z jednego przystanku w Las Terrenas
ILE WYDALIŚMY?
W sumie, z krótkim pobytem w Barcelonie, nasza podróż trwała 11 dni (najkrótsze wakacje mojego życia 🙂 ). Łącznie wydaliśmy niecałe 3500 zł za osobę, w tym m.in.:
750 zł – bilety lotnicze z Barcelony na Dominikanę i z powrotem
450 zł – bilety lotnicze z Warszawy do Barcelony i z powrotem
20 euro – hostel w Barcelonie
15 – 20$ – za nocleg za osobę na Dominikanie, czyli 30-40$ za pokój lub domek
40$ – rejs na wyspę Saona (oczywiście u lokalsa; ceny w hotelach i agencjach turystycznych to ok. 100$)
pozostałe wydatki: transport, jedzenie, wypożyczenie quada, deski surfingowej, rejs do Parku Narodowego Los Haitises, wyjazd nad wodospad El Limon, itd.
DOMINIKANA TO NIE JEST KRAJ DLA BACKPACKERÓW?
Biorąc pod uwagę intensywność wyjazdu, atrakcje oraz krótki przystanek w Barcelonie, uważam, że to bardzo dobra cena za niezapomnianą karaibską przygodę. A! I jeszcze jedno: Dominikana to jest kraj dla backpackerów!