Marzy Wam się Ameryka Południowa? Chcecie zobaczyć na żywo jeden z cudów świata, wypić caipirini na Copacabanie, zobaczyć niepowtarzalną naturę albo relaksować się na wyspie św. Katarzyny? Oto plan na miesięczną podróż po Brazylii, z wypadem do Argentyny i Paragwaju.
OD CZEGO ZACZĄĆ?
Brazylia to państwo gigant, zajmujące prawie połowę powierzchni Ameryki Południowej. Dlatego pierwsze pytanie, jakie powinniście sobie zadać, polując na bilety lotnicze, to: KTÓRĄ CZĘŚĆ BRAZYLII WYBRAĆ? Brazylia jest fascynująca, rozległa, zróżnicowana i bardzo intrygująca. A! I wiedzcie jedno: zawsze będzie Wam towarzyszyło poczucie, że macie zbyt mało czasu :). Brazylia nie należy do tanich państw, odległości między miastami i atrakcjami są spore, a krajowe loty dosyć drogie. Niestety to nie Azja, w której kupujemy bilet za 50 zł i za grosze lecimy po nową przygodę. PRAKTYCZNE INFORMACJE O CENACH, TRANSPORCIE I BEZPIECZEŃSTWIE ZAWARŁAM TUTAJ: BRAZYLIA PRAKTYCZNE INFORMACJE
BRAZYLIA: PLAN NA MIESIĘCZNĄ PODRÓŻ Z PLECAKIEM
Całkowity koszt mojej miesięcznej podróży to ok. 6000 zł, z lotami z Europy (kupiłam je za 1700 zł w dwie strony). Planując wyjazd zrezygnowałam z Amazonii i północnej części, a zdecydowałam się na południe, zaczynając trip w Rio de Janeiro. Łącznie przejechałam około 4000 kilometrów.
OTO MÓJ PLAN DZIAŁANIA:
RIO DE JANEIRO -> WODOSPADY IGUACU I ARGENTYNA -> PARAGWAJ – > FLORIANOPOLIS -> SAO PAULO -> RIO DE JANEIRO
RIO DE JANEIRO – MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
Istnieje spore ryzyko, że pokochacie to miejsce od pierwszego wejrzenia 🙂 Piękne plaże, niesamowita roślinność, ptaki, laguny w centrum miasta wyłaniające się zza nowoczesnych wieżowców, to wszystko zapiera dech. Jednak o prawdziwym charakterze Rio decydują przede wszystkim ludzie. Uśmiechnięci, roztańczeni, ekspresyjnie gestykulujący, PIĘKNI I ZGRABNI – tacy są Brazylijczycy. To najładniejszy naród jaki w życiu widziałam. A brazylijskie pośladki to nie mit, tylko najprawdziwsza prawda zauważalna gołym okiem :).
Nie mogę jednak pominąć ciemnych stron miasta. Przestępczość, fawele, bieda i masa bezdomnych (szczególnie kobiet) stanowią nieodłączne elementy pocztówki z Rio. Na każdym kroku nie pozwalają one zapomnieć przybyszom, że należy być wyjątkowo ostrożnym. Biżuteria, torebki, telefony i aparaty – to wszystko zostawcie w hostelach i hotelach.
Rio de Janeiro poświęciłam oddzielny tekst: MOJA SAMOTNA PODRÓŻ PO RIO DE JANEIRO. , ponieważ to szalone miasto zdecydowanie na to zasługuje. W jego powietrzu unosi się jakaś niewidzialna, ale mocno wyczuwalna energia, działająca jak koktajl z serotoniny. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Oczywiście nie można pominąć takich punktów na mapie turystycznej Rio, jak słynny pomnik Chrystusa Zbawiciela na szczycie góry Corcovado; Głowa Cukru; moja ulubiona, malownicza i urokliwa dzielnica Santa Teresa, będąca gratką dla miłośników architektury; czy najsłynniejsze schody w Ameryce Południowej – schody Selaróna. A na okrasę wszystkich atrakcji Rio proponuje plaże, brazylijskie słońce, taniec, muzykę i caipirini. Aż się rozmarzyłam na samo wspomnienie…
CUD ŚWIATA, CZYLI WODOSPADY IGUAZU I ARGENTYNA
Trudno ubrać w słowa zachwyt i wrażenie absolutu natury, który odczuwa się widząc ten przyrodniczy cud świata. 275 wodospadów na rzece Iguaçu, spadających z urwiska szerokiego na 3 km przyprawia o dreszcze. Brak słów, to jedyne trafne słowa określające stan umysłu w chwili, gdy naprzeciw Ciebie objawia się coś takiego. Tej przygody nie pożałujecie! To doświadczenie warte jest każdej złotówki! Wodospady leżą w parku narodowym na pograniczu Brazylii i Argentyny. Najlepszą bazą wypadową jest miejscowość Foz de Iguaçu. Znajduje się ona 1500 km na południe od Rio de Janeiro.
JAK SIĘ TAM DOSTAĆ? ILE KOSZTUJE TAKA WYPRAWA? KTÓRĄ STRONĘ PARKU ZOBACZYĆ – BRAZYLIJSKĄ, CZY ARGENTYŃSKĄ? Wszystkie odpowiedzi znajdziecie TUTAJ.
CO WYDARZYŁO SIĘ W PARAGWAJU?
Kilka kilometrów od Foz de Iguaçu znajduje się punkt, w którym przecinają się granice trzech państw: Brazylii, Argentyny i Paragwaju. Podczas wypadu nad wodospady poznałam kilku bacpackerów i lokalsów. Jeden z nich namówił mnie na wycieczkę do Paragwaju. Będąc pod jego opieką zdecydowałam się na wyjazd z Brazylii. Po kilku minutach jazdy byłam w kolejnym, trzecim już podczas tej podróży kraju. Paragwaj wyobrażałam sobie zupełnie inaczej. A właściwie to w ogóle sobie go nie wyobrażałam. Z pewnością nie spodziewałam się miasteczka z poniższych zdjęć:
NAJWIĘKSZY NIELEGALNY „SKLEP” AMERYKI POŁUDNIOWEJ W PARAGWAJU
Początek dnia w Paragwaju upłynął na długich spacerach, lodach, koktajlach owocowych i pysznym lokalnym jedzeniu. Miałam okazję zobaczyć także osiedla i dzielnice willowe Paragwajczyków. Później było dramatycznie. Ciudad del Este – słyszeliście kiedyś o tym miejscu?
Ciudad del Este to przygraniczne miasto, drugie co do liczby ludności w Paragwaju. Nazywa się je „największym sklepem Ameryki Południowej”, ponieważ obowiązuje tu strefa wolnocłowa generująca ogromne zyski odbijające się syto na paragwajskim PKB. Ale nie tylko dlatego. Słynny bazar w Ciudad del Este to główny punkt masowego przemytu narkotyków wjeżdżających i wyjeżdżających z Ameryki Południowej. I po raz kolejny muszę napisać „ale nie tylko”. Przez to miejsce przewijają się tony nielegalnej broni, pirackich nagrań i nielegalnego alkoholu. Wiecie, że Paragwaj jest drugim co do wielkości producentem marihuany na świecie, zaraz po Meksyku? Ale to wciąż nie wszystko.
Na pierwszy rzut oka bazar w Ciudad del Este wygląda niepozornie. Stoiska oferują wszystko, czego tylko dusza zapragnie: ubrania, buty, meble, sprzęt elektroniczny, telefony, podróbki Diora, Chanel i tak dalej… Lokalsi dobrze wiedzą, że to przykrywka. Drugie, a właściwie trzecie albo czwarte dno tego miejsca nazywa się: handel żywym towarem. Można tu „kupić” nie tylko kobiety zmuszane do czynności seksualnych, ale również dzieci. Wstrząsające, ale prawdziwe. To moje ostatnie wspomnienie z Paragwaju.
WYSPA ŚW. KATARZYNY – MEKKA SURFERÓW
Po przygodach w Paragwaju i w Foz de Iguaçu postanowiłam kilka dni przeżyć w błogim relaksie. Słodkie lenistwo na plaży, dobre jedzenie, surfing i święty spokój – ten zacny plan miał się ziścić na słynnej wyspie św. Katarzyny. Florianópolis, czyli stolica wyspy, to jedno z najbardziej luksusowych, zdaniem Brazylijczyków, miejsc. Tylko nielicznych stać na wynajem wakacyjnego domu na wyspie. Przyjeżdża tam jednak sporo backpackerów, którzy zatrzymując się w hostelach, mogą przeżyć przygodę na miarę tej, za którą bogaci Brazylijczycy płacą krocie. Do Florianópolis dostałam się autobusem. Wyjechałam z Foz de Iguaçu wieczorem, a rano wysiadłam w moim małym raju.
Wyspa św. Katarzyny uznawana jest za mekkę surferów. Sportowi zapaleńcy z całego kraju przyjeżdżają tu zmierzyć się z falami oceanu. To modna, nieco hipsterska miejscówka pełna klimatycznych hosteli i beach barów. „Sun”, „surfer” i „paradise” – te słowa najczęściej widnieją na ulicznych szyldach. Te słowa definiują także to, co lubię najbardziej :). Pewnie się nie dziwicie dlaczego od razu pokochałam to miejsce i podobnie jak w przypadku Rio de Janeiro, zostałam dłużej niż planowałam.
Na kilka dni zatrzymałam się w cudownym hostelu Sunset Backpackers, kilka kroków od oceanu. W hostelu można wypożyczyć deski surfingowe i zjeść pyszne śniadanie na tarasie z widokiem na lagunę. Każdego dnia surfowałam z ziomkami z hostelu. Mieliśmy świetną ekipę ludzi z Kalifornii, Argentyny, Australii, Włoch i Brazylii. Całe dnie w naszej multikulturowej mieszance spędzaliśmy nad Atlantykiem. Wieczory zaś na tarasie w hostelu przy muzyce i caipirini. To był świetny czas!
MIEJSKA DŻUNGLA, CZYLI SAO PAULO
Po beztroskim plażowaniu na wyspie św. Katarzyny pojechałam spotkać się ze znajomymi do największego miasta nie tylko Brazylii, ale całej Ameryki Południowej. São Paulo to także największy i najbogatszy stan Brazylii. Zamieszkuje go 40 milionów ludzi, tworzących prawdziwą mieszankę kulturową i religijną. Co ciekawe, to właśnie w São Paulo, żyje najwięcej Japończyków poza ojczyzną. W japońskiej dzielnicy jest ich 1,5 miliona. Stolica stanu to ogromna metropolia, pełna wieżowców, biurowców, banków, fabryk i samochodów. W São Paulo życie biegnie szybko i intensywnie, a mieszkańcy słynął z pracoholizmu.
Trzy dni w tej miejskiej dżungli był dla mnie drastyczną zmianą tempa, w porównaniu do stylu życia jakiego doświadczałam przez poprzedni tydzień. W São Paulo miałam znajomych, których znałam z wcześniejszych podroży po Azji. Wspólnie imprezowaliśmy i szwendaliśmy się po mieście. Mogłam dzięki temu zobaczyć miejsca, które nie widnieją na turystycznej mapie miasta. Moje podniebienie przeżyło prawdziwą rozpustę poznając kultowe knajpki, targi jedzeniowe i miejsca popularnych zlotów brazylijskich food trucków.
Czas w Brazylii minął zdecydowanie zbyt szybko. To tylko zaostrzyło mój apetyt! Mimo, że na swoim koncie mam już prawie 50 państw na czterech kontynentach, to Brazylia zajmuje miejsce w pierwszej trójce mojego rankingu.