Świat malowany piórem Andersena, porcja sztuki i skandynawskiego dizajnu, autonomiczne i kontrowersyjne getto w środku miasta – zapraszam na fascynującą wizytę w duńskiej stolicy. Oto moje TOP 5 w Kopenhadze! 🙂
Jeśli pierwsze co przyszło Wam do głowy, na widok tego nagłówka, to że „Kopenhaga musi być droga”, to macie rację. Ale jak zwykle znalazłam dla Was tańsze rozwiązania. O tym jak dotrzeć do duńskiej stolicy za ok. 80 złotych, z jakich darmowych atrakcji najlepiej skorzystać, co ile kosztuje i dlaczego warto zwiedzać Kopenhagę na rowerze pisałam TUTAJ.
Moją dzisiejszą podróż zacznę od miejsca, które nie tyle zrobiło na mnie największe wrażenie, co zaskoczyło mnie totalnie i pozwoliło na chwilę przenieść się do alternatywnego getta, pełnego „niezależnych” mieszkańców, unoszącego się w powietrzu buntu…ale nie tylko. Słyszeliście o Christiani?
1. CHRISTIANIA – MIASTO W MIEŚCIE
Christiania to niezależne od duńskich rządów, alternatywne miasto w mieście. Ten autonomiczny twór przypomina trochę getto, do którego dobrowolnie przychodzą ludzie wolni, kreatywni, żyjący w zgodzie ze środowiskiem. Momentami czułam się jak na berlińskim Kreuzbergu. Dla niektórych Christiania to squat pełen narkomanów i ludzi z marginesu, ale o tym za chwilę. Przechodząc przez bramę Christiani należy schować telefon komórkowy i nie robić żadnych zdjęć. Ja zrobiłam z daleka zaledwie kilka.
Główne wejście prowadzi na ulicę dealerów. Pośród kolorowych bud, znajdziecie targ z marihuaną i haszyszem. Twarde narkotyki są zakazane. Podobno… Mijając kolorowe stragany docieracie do punktu centralnego, czyli kawiarni. Tu za kilka koron można wypić kawę, herbatę, piwo, czy zjeść tosty. Nikt do cappuccino nie zamawia jednak ciastka. Tu łyk kawy zagryza się gęstym buchem jointa. (Chciałabym tylko zaznaczyć, że absolutnie nikogo w tym tekście nie zachęcam i nie nakłaniam do kupowania w Christiani czegokolwiek. Ten tekst to relacja z podróży, a kawa z jointem, zamiast ciastka, to realia panujące w autonomicznej części Kopenhagi.)
Christiana należy do swoich mieszkańców i umownie, nieoficjalnie nie zapuszcza się tutaj policja. To ma jakiś sens, bo może faktycznie lepiej w jednym miejscu gromadzić wszystkich miłośników niezdrowych i zakazanych używek, niż wciąż poszukiwać jednostek rozproszonych po całej stolicy.
W każdym razie, spacer po Christiani to ciekawe doświadczenie. W podniszczonych kolorowych budynkach, które niegdyś były siedzibą bazy wojskowej, mieszkają ci, którzy wybrali życie na swoich zasadach. Mijając ekologiczne knajpki, baraki, kluby muzyczne, galerie sztuki i warsztaty można znaleźć punkty, w których rozdawane są ubrania, czy lokalną „ikeę” z niechcianymi meblami i dziełami sztuki. Znalazłam tam masę skarbów, w tym piękną drewnianą szafę w stylu skandynawskim za 150 złotych! Gdyby nie fakt, że jakiś tysiak zaplaciłabym za jej transport, szafa już zdobiłaby moje mieszkanie.
Christiana została założona w 1971 r. przez grupę hippisów, którzy okupowali opuszczone koszary wojskowe i opracowali własny zbiór reguł społecznych. Po wielu latach konfliktów z aparatem władzy, udało się w końcu zawrzeć porozumienie. W 2012 roku mieszkańcy Christiani wykupili od państwa znaczną część ziem. Jej właścicielem jest założona przez nich fundacja.
2. NYHAVN – BAŚNIOWA ULICA
Jeśli wybieracie się do Kopenhagi to w z pewnością traficie do najbardziej charakterystycznej części miasta – Nyhavn. Zbudowany pod koniec XVII wieku kanał portowy, szczególnie w słoneczne dni, tworzy urokliwą pocztówkę duńskiej stolicy. Stojące na baczność, wzdłuż kanału, kolorowe budynki kryją w sobie mnóstwo restauracji i kawiarni. Polecam zajrzeć do jednej z nich, by spróbować lokalnego śledzia, są genialne! Duńczycy kochają śledzie, więc jest już coś co nas łączy :). To właśnie na Nyhavn zrobiłam tatuaż w najstarszym studio tatuażu na świecie, o czym pisałam Wam TUTAJ.
Przy Nyhavn 20 znajduje się dom, w którym mieszkał i tworzył najsłynniejszy duński pisarz – Christian Andersen. Magiczne miejsce! Poczułam się przez chwilę jak mała dziewczynka, wkomponowana w ilustracje swoich ulubionych baśni z dzieciństwa. W domu Andersena znajduje się również mały sklepik z pamiątkami. Idąc zaledwie kilka kroków dalej dotrzecie do kolejnego wyjątkowego miejsca…
3. CHARLOTTEBORG – RANDKA Z YOKO ONO
Barokowy pałac Charlottenborg mieści w swoich ciężkich murach Królewską Akademię Sztuk Pięknych oraz Muzeum Sztuki Współczesnej. Organizowane są tu wystawy czasowe. Na moje szczęście w lutym muzeum gościło wystawę Yoko Ono! Wyszłam z niej jako ostatnia, na minutę przed zamknięciem. Charlottenborg oferuje wiele form sztuki współczesnej, nie tylko malarstwo, ale również rzeźbę, instalacje, czy dzieła interdyscyplinarne. Przechadzając się między piętrami i zawiłymi korytarzami zobaczyłam dzieła kilku innych, nieznanych mi dotąd twórców. Wśród wystawianych artystów najbardziej zaintrygowały mnie obrazy młodej, fińskiej malarki – Emmy Ainala. Zdecydowanie Charlotteborg trafia na TOP listę moich ulubionych muzeuów sztuki współczesnej!
4. CZARNY DIAMENT
Czarny diament, czyli nowoczesna bryła, w której mieści się Biblioteka Królewska stanowi architektoniczną ikonę Kopenhagi. Wizyta w tym miejscu, to jak podróż do dwóch światów jednocześnie. Bowiem, zwany czarnym diamentem gmach z 1999 roku, łączy się przeszklonym mostem z ceglanym zabytkowym budynkiem z XIX wieku, leżącym w ogrodach królewskich. W starej części biblioteki można znaleźć m. in. rękopisy Hansa Christiana Andersena, czy Sorena Kirkegaarda. Dziś jest to jedna z największych bibliotek w Europie, ze zbiorami liczącymi 21 milionów woluminów.
Czarny diament jeszcze bardziej rozsławił królewski skarbiec, za sprawą swoich imponujących, architektonicznych rozwiązań. Zewnętrzne ściany biblioteki zostały zbudowane z czarnego granitu pochodzącego z Zimbabwe, a polerowanego we Włoszech oraz przyciemnianego szkła. Dzięki temu ściany budynku tworzą efekt lustra, w którym odbijają się promienie skandynawskiego słońca i zatoka wraz z przepływającymi przez nią statkami.
5. SKANDYNAWSKI DIZAJN, CZYLI ZACHWYT x 100!
Zastanawiając się nad moim subiektywnym rankingiem, stwierdziłam, że pozostanie we mnie niedosyt, jeśli w tym zestawieniu pominę fenomenalny, skandynawski dizajn. To właśnie Dania często dyktuje najnowsze tendencje w sztuce, a wielu zachwyconych duńskim dizajnem, próbuje naśladować mistrzów. Już na pierwszy rzut oka w Kopenhadze widać fantastycznie zagospodarowaną przestrzeń miejską, oryginalne witryny galerii i butików z odzieżą oraz wyróżniający się na tle Europy styl samych Duńczyków. Dlatego na samym końcu, po wszystkich atrakcjach, proponuję Wam udać się na spacer i zaczerpnąć skandynawskiego dizajnu, po prostu wchodząc do przypadkowych galerii sztuki, kolekcjonerskich sklepów, butików, księgarni, czy sklepów z antykami. A tych ostatnich jest sporo! Gwarantuję Wam doznania wypełnione po brzegi surowymi, prostymi i funkcjonalnymi formami, często z naturalnych materiałów. Nie zabraknie prostoty, bieli i wygodnych rozwiązań. Czy może być coś przyjemniejszego na zakończenie?
Oto moje TOP 5 w Kopenhadze!
Jeśli Wy macie swoje, piszcie w komentarzach! 🙂
Enjoy! 🙂