Jeśli jeszcze nie wiecie o istnieniu tego miejsca we Włoszech, to czas to zmienić! Co więcej, namawiam do polowania na bilety do Bari, skąd najbliżej do krainy rodem z dziecięcej wyobraźni. 🙂
WITAJ W BAJCE
Wysiadamy jakby w przypadkowym miejscu, gdzieś między stacją benzynową, a umownym skrzyżowaniem. Intuicyjnie skręcamy w prawo, idziemy jakieś dwie minuty i nagle patrzymy na siebie. „Ty wierzysz, że to istnieje naprawdę i tam żyją ludzie?” – pyta moja mama, towarzyszka tej włoskiej podróży. Przed nami rozpościera się widok jak z bajki o krasnalach albo jakiejś baśni, w której za rogiem mieszka księżniczka, a na wzgórzu sroga królowa. A jednak zamiast księżniczek i krasnali z maleńkich domków bez okien wychodzą kobiety w eleganckich butach i modnych okularach, starsi panowie zmierzający do sklepu, ktoś sadzi kwiatki, parkuje samochód, sąsiad robi remont. Białe, okrągłe domki zakończone stożkowatymi kapturkami z kamienia nazywają się trulli. Alberobello i okolice od Cisternino, po Locorotondo, to jedyny rejon na świecie, gdzie można zobaczyć taką zabudowę. Trulli nie mają żadnego odpowiednika w świecie, do niczego nie można ich porównać. Wszystko wygląda jak wytwór wyobraźni zwizualizowany w filmie fantastycznym. Ponad 1000 trulli znajduje się w miasteczku Alberobello, dlatego trafiło ono na listę UNESCO. Rocznie miasteczko odwiedza ponad milion turystów. Muszę przyznać, że być w Apulii i nie zobaczyć tego na własne oczy, to wielka strata. Alberobello robi takie wrażenie, że nie spałabym spokojnie, gdyby na ten temat nie powstał osobny wpis.
ALBEROBELLO – SKĄD TO SIĘ WZIĘŁO?
Do dziś nie wiadomo na pewno, dlaczego powstawały trulli i kiedy budowano je dokładnie. Ponoć ich właściciele stawiali niskie, okrągłe budynki bez okien, by uniknąć podatków. Twierdzili, że to pomieszczenia gospodarcze i spichlerze na żywność, a nie domy mieszkalne. Co ciekawe, trulli bielone wapnem budowano bez użycia zaprawy murarskiej. W oryginalnej wersji te kamienne domki zachowały się od XVII w. Niektóre źródła wskazują, że pierwsze trulli powstawały już w XIII wieku.
Na dach wielu domków widnieją namalowane znaki przypominające słońce, księżyc, czy znaki zodiaku. Ponoć wywodzą się z czasów pogańskiego kultu słońca. Miały za zadanie strzec przed złem i zapewnić domownikom szczęście.
MOJE TIPY, CZYLI CO WARTO WIEDZIEĆ PRZED WYJAZDEM DO ALBEROBELLO
- Ze względu na popularność wśród turystów (latem w miasteczku panują tłumy, w listopadzie byłyśmy niemalże same), wielu właścicieli trulli oferuje noclegi, otwiera knajpki. W uliczkach znajdziecie również sporo sklepików z pamiątkami. Na uwagę zasługują oliwa (w okolicach uprawia się oliwki), lokalne wina, likiery, które można degustować. Polecam likier pistacjowy! Niebo w gębie! Niestety nie mogłyśmy go kupić za sprawą bagażu podręcznego, który był naszym jedynym bagażem. Za to przywiozłyśmy małą buteleczkę oliwy z pistacjami.
- Nie ma konkretnego planu na zwiedzanie Alberobello. Pośród uliczek można spacerować cały dzień, odwiedzając przy okazji kościół św. Antoniego, czy zatrzymując się na lunch na głównym placu – Piazza del Popolo. Ceny jedzenia w restauracjach są wyższe niż w Bari. O ile w Bari można zjeść danie typu pasta, pizza, sałatka za 5-8 euro, tak w Alberobello ceny wahają się od 7 do 12 euro. I jeszcze jedna ważna sprawa! Pamiętajcie, że między godziną 13:00, a 17:00 trwa siesta. Chyba najbardziej restrykcyjna jaką do tej pory przyszło mi odczuć na własnej skórze. W tym czasie w Apulii nie można zjeść dosłownie NIC. Gdy wybija 13:00 w mgnieniu oka znikają stragany ze świeżymi warzywami, stoliki z restauracji, drewniane okiennice torują wejścia do knajpek, zamykają się nawet kafejki i piekarnie. Weźcie to pod uwagę planując wycieczkę. 🙂
- Jeśli wybieracie się do Apulii poza sezonem, to uda Wam się poczuć prawdziwy klimat tego miejsca. Polecam jesień albo wczesną wiosnę. Bez turystów wszystko wydaje się być niczym niezaburzone i wygląda tak autentycznie. Poza tym można upolować naprawdę tanie loty do Bari z Wizzaira albo Ryanaira. Pogoda podczas mojej podróży w listopadzie dopisała – było słonecznie i około 18 stopni.
- Podczas relacjonowania tego wyjazdu na Instagramie, dostałam kilka zapytań o wyjazd z dzieckiem i komfort zwiedzania z wózkiem. Myślę, że na luzie dacie radę ogarnąć wypad z dziećmi, mimo, że Alberobello pełne jest pagórków i niektóre uliczki są strome. Miasteczko jest jednak na tyle rozległe, że znajdziecie masę uliczek, także tych mniej stromych i bez schodów.
JAK DOTRZEĆ DO ALBEROBELLO?
Do Alberobello dojedzicie bezpośrednio z Bari autobusem firmy FSE za 4,20 euro w jedną stronę. Autobus odjeżdża z dworca głównego w Bari, ale nie tak często jak pociągi do innych miasteczek. Poranne autobusy odchodzą jedynie o 8:30 i 10:00. Kolejny dopiero około 13:00. Bilet można kupić w automacie na dworcu lub u kierowcy.
Niestety nie ma bezpośredniego pociągu z Bari. Połączenie kolejowe wymaga przesiadki. Podróż pociągiem trwa znacznie dłużej. Dlatego polecam opcję autobusową. Trasa zajmuje około godziny.
CO ZOBACZYĆ W OKOLICY?
Po spacerze i lunchu w krainie trulli polecam pojechać do oddalonego zaledwie 8 km dalej miasteczka Locorotondo. Taki miałam plan na początku, ale Alberobello nas trochę zmęczyło i nie chciałam fundować mamie hardcoru. Dlatego niestety odpuściłam Lontotorno. Natomiast słyszałam o tym miejscu same pochlebne opinie. Mam już je na liście podczas kolejnej wizyty w Apulii. 🙂
Ja życzę Wam dobrej niedzieli i już zabieram się za tekst o Bari. Wrzucę nie tylko praktyczne wskazówki i namiary na mój nocleg oraz knajpki, ale także rozpiszę plan na kilkudniowy wyjazd.
Enjoy! 🙂