Podróże to największa niespodzianka. Nigdy nie wiesz co się wydarzy, ale zawsze wiesz, że coś nastąpi.. i to czeka na Ciebie. Nie musisz szukać przygód, one same znajdą Ciebie. Jedną z moich przygód jest przypadkowe spotkanie ze znanym na całym świecie fotografem. Jego życiorys i doświadczenia mogłyby zapełnić kartki niejednej książki.

źródło: Facebook / Peter Caton

Peter próbuje uchwycić wysuszone koryto rzeki w Somalii; źródło: Facebook / Peter Caton
Kenia. Styczeń 2015 r. Samolot z Nairobi do Amsterdamu.
Siada koło mnie zakręcony koleś w samych skarpetkach. Długie blond loki, brytyjski akcent, totalny luz. Tuż po starcie podkrada wino z wózka stewardessy i zaczynamy rozmawiać. Okazuje się, że siedzi koło mnie jeden z najlepszych na świecie fotografów, dokumentujących największe problemy tego świata – Peter Caton.
– Jestem Peter, po co lecisz do Amsterdamu?
– Przesiadam się tam do Warszawy. A Ty? Mieszkasz w Holandii?
– Nie mam domu, jedyne co mam, to ta walizka w schowku nad Twoją głową. Mam w niej dwie pary spodni, skarpetki, majtki, no i aparat.
– To musisz jeszcze dokupić szczoteczkę do zębów..
Rozmowa się rozkręca.
Fotograf z powołania
Każdy tydzień Petera to inny kraj albo kontynent. Jego świat to obrazy – głębia, ostrość, kontrast, ale przede wszystkim człowiek. Jest fotografem, a jednocześnie dziennikarzem dokumentującym problemy społeczne oraz klęski żywiołowe na całym świecie. Peter wychowywał w północnej Anglii, gdzie jego rodzice prowadzili dom dziecka. To dzięki ich zaangażowaniu w pracę oraz życie społeczne Peter wyrastał na wrażliwego mężczyznę, czułego na tematy dotyczące drugiego człowieka. Jako fotoreporter zaczął wyjeżdżać w różne zakątki globu, by uwiecznić na zdjęciach istotne problemy konkretnych społeczeństw, a także skutki światowego kryzysu. Po kilku podróżach do Azji, na początku 2006 r., wybrał życie z plecakiem i pracę jako niezależny freelancer. Współpracował między innymi z: Greenpeace, WWF, UNICEF, czy Czerwonym Krzyżem. Podejmuje tematy klęsk żywiołowych, biedy, głodu, epidemii, HIV, czy AIDS. W 2010 roku stworzył wystawę Sinking Sundarbans we współpracy z Greenpeace w Oxo Gallery w Londynie. Jego prace od tego czasu podróżują po świecie, od Azji po Amerykę Południową i USA.
Wszystkie wyjątkowe i unikatowe zdjęcia Petera możecie zobaczyć na jego stronie: http://www.petercaton.co.uk Ze względu na prawa autorskie i szacunek do jego pracy, nie kopiowałam fotografii. Wykorzystałam tylko te materiały, które udostępnił na swoim Facebook’u.

Dzięki zbiórce na Facebooku z inicjatywy Petera, syn bohaterki jego zdjęcia pójdzie do szkoły. Judith zarabia 7 $ tygodniowo, to tyle co jedno piwo w Londynie; źródło: Facebook / Peter Caton

źródło: Facebook / Peter Caton
Afrykańskie przeznaczenie, czy zwykły zbieg okoliczności?
Po dwóch latach od spotkania napisałam do niego wiadomość. Doskonale pamiętał naszą kilkugodzinną rozmowę i kilkanaście kieliszków wina. Poprosiłam o krótki wywiad na bloga. „I would love to” – odpisał i dodał, że właśnie wsiada do samolotu na lotnisku w Nairobi. Wylatuje za chwilę z Kenii. Jutro będzie w Somalii i postara się jak najszybciej odpowiedzieć na moje pytania.
traveLover: Talent i wrażliwość to jedno, ale w parze z nimi musi iść warsztat. Jak wcześnie należy zacząć fotografować, by zajść tak daleko jak Ty?
Peter Caton: Po raz pierwszy odkryłem fotografię jako dziecko, ale zacząłem ją traktować poważnie w wieku 15 lat. Wówczas w szkole, powiedziano mi o globalnych zmianach klimatu i o stanie naszego środowiska. Wtedy odkryłem, że można zatrzymać jakiś moment i stworzyć coś jednym wciśnięciem guzika. To było fascynujące. Zacząłem robić zdjęcia, a mój nauczyciel od sztuki zachęcał mnie do tego jeszcze bardziej, mówiąc, że widzi we mnie ogromny potencjał. Tak narodził się mój romans z fotografią. Kontynuowałem naukę fotografii przez kolejne 6 lat. W tym czasie zdałem sobie sprawę z mocy fotografii i uświadomiłem sobie, że ma ona w sobie ogromną siłę, którą można zmieniać myślenie ludzi i dawać impuls do zmian.

Bangladesz, 2012 rok, Peter przemawia do setek ofiar powodzi; źródło: Facebook / Peter Caton

Kambodża, 2015 rok, pola ryżowe – zdjęcia podczas omijania aktywnych min w wioskach w Kambodży; źródło: Facebook / Peter Caton

Wietnam, 2016 rok, Peter fotografuje dzieci, które są ofiarami tzw. Agenta Orange, czyli trucizny, którą stosowano na masową skalę podczas wojny w Wietnamie; źródło: facebook / Peter Caton
t: Czy to prawda, że nie mieszkasz nigdzie na stałe, a wszystko co masz to mała walizka i sprzęt fotograficzny?
P: Jestem maksymalnie zaangażowany w sprawy nad którymi pracuję. Stan naszego środowiska i konsekwencje z tym związane, są dla mnie kluczowe. Nie widzę nic innego, co byłoby dla mnie ważniejsze na ten moment.
t: Nie potrzebujesz materialnych rzeczy w życiu? Nie obchodzą Cię one kompletnie?
P: Potrzebuję i czasami za nimi tęsknię, ale świat umiera i za chwilę dojdziemy do punktu, w którym nie będzie już odwrotu. Cokolwiek innego, materialnego czy też nie, nie ma teraz dla mnie znaczenia.

Filipiny po tsunami; źródło: Facebook / Peter Caton
Człowiek z misją
t: Masz w sobie ogromne poczucie misji, co Cię nakręca w tym wszystkim?
P: Spotykam się z najbardziej odważnymi ludźmi, których pasją i celem jest pomaganie innym. To dla mnie zaszczyt, stanąć obok nich…
9. maja podczas pobytu w Somalii Peter wrzucił na Facebook’a to zdjęcie podpisując je: 'Wczoraj około 40 osób zostało zabitych przez Al-Shabaab. Zasadzkę zrobiono 8 km od naszej bazy w południowo-zachodniej Somalii. W programach informacyjnych największych na świecie mediów, nie znalazłem na temat tego incydentu żadnych wieści… Co za niespodzianka : (. Zdjęcie z dziennikarzem (ma jaja ze stali) i członkami naszej lokalnej ochrony.’
t: Czego poszukujesz, co próbujesz uchwycić, robiąc kolejne ujęcia?
P: Chcę przekazać godność człowieka. Uwielbiam wejść do wnętrza duszy za pomocą aparatu i wyciągnąć z niej całe człowieczeństwo i godność.

Sierra Leone; źródło: Facebook / Peter Caton

Brazylia, 2011; źródło: Facebook / Peter Caton
t: Jaki jest Twój cel, co chcesz wzbudzić u ludzi, którzy oglądają Twoje fotografie?
P: Chcę, żeby zobaczyli poetyckie piękno w tragedii. Wywołując swoimi zdjęciami emocje, tylko wtedy pojawia się nadzieja, że ludzie zaczną działać.

Peter w Rwandzie, podczas dokumentowania problemu ogromnego przyrostu naturalnego; źródło: Facebook / Peter Caton
t: Ile krajów widziałeś?
P: 42…., żartuję, przestałem liczyć w 2008 roku : )
t: Jak często zmieniasz miejsca pobytu?
P: To zależy od zadania, ale zwykle jestem w jednym miejscu przez kilka tygodni. Obecnie pracuję nad kryzysem w Afryce Wschodniej, spowodowanym suszami, czego konsekwencją jest brak żywności. Od kilku miesięcy stale bazuję w Kenii, w Nairobi. To jest niezwykłe i ciesze się, że mogę być w jednym miejscu dłużej, niż zwykle.
t: Jakie miejsce w świecie jest Ci wyjątkowo bliskie i dlaczego?
P: Kocham Indie. W dużej mierze dlatego, że to właśnie tam pojechałem na swoją pierwszą misję. W Indiach zdobywałem pierwsze doświadczenia i szlify w moim zawodzie.

źródło: Facebook / Peter Caton
P: Robiąc zdjęcia nauczyłem się bardzo wiele na temat tego regionu świata. Przez 7 długich lat żyłem w tym kraju, ciągle w drodze, śpiąc w hotelach. Zawdzięczam Indiom wiele.. to one nadały kierunek mojej karierze.
t: Twoja praca bywa czasami bardzo niebezpieczna…
P: To prawda, chociaż teoretycznie jestem chroniony. Na przykład będąc w południowej Somalii, gdzie dokumentuję problem suszy, głodu i potencjalnych epidemii, mam uzbrojoną ochronę, która chodzi za mną jak cień, krok w krok…
Kończąc ten tekst właśnie zerkam na Facebook’a Petera i widzę wpis sprzed kilku minut:
'Wciągnęła mnie chmura gazu łzawiącego podczas robienia zdjęć w największym w Afryce obozie dla uchodźców… Nie jest dobrze…’
Spotkanie z Peterem, jego historia i ten tekst dla Was, to moja odpowiedź na pytanie: dlaczego kocham podróżować. Czy siedząc w domu na kanapie kiedykolwiek poznałabym tego człowieka?
[wysija_form id=”1″]