W Warszawie mieszkam czwarty rok. Przyjechałam tutaj z jedną walizką ciuchów, bagażem zawodowych doświadczeń (który w Warszawie okazał się bagażykiem), wielką nadzieją na lepsze i zakonserwowanym zapasem wiary w spełnienie marzeń. Jak żyje się w stolicy? Co zmienia się po przeprowadzce? Czy Warszawa taka straszna?
TYLKO NIE WARSZAWA
Przed stolicą wielu mnie przestrzegało, powtarzając jak mantrę, że drogo, w pośpiechu, ludzie to hieny, a hajs leci jak szalony. Niewiele sobie robiłam z tego gadania, bo w głębi duszy czułam od lat, że Warszawa jest mi pisana. Czekałam tylko na odpowiedni moment, który nadszedł dokładnie wtedy, gdy chciałam. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Jednak wyprowadzając się po 25 latach z rodzinnych Katowic, wyjeżdżając dokądkolwiek, przyszłoby mi się zmierzyć z takimi samymi wyzwaniami – nowe otoczenie, nowi ludzie, nowa redakcja, nowe mieszkanie, nowe miasto. A zatem Warszawo dzień dobry!
Ż JAK ŻENADA
Na szczęście miałam stabilną sytuację zawodową i nie musiałam zmieniać pracodawcy, a jedynie redakcję. Przeprowadzka odbyła się ekspresowo, ponieważ kończąc dyżur w katowickiej redakcji, następnego dnia musiałam się stawić na kolegium w redakcji w Warszawie. Poranek upłynął pod hasłem ŻENADA. Nieogarnięcie z rana związane ze sztampowym hasłem: „Nie wiem w co się ubrać, bo wszystko dziś jakoś tak nie leży”; uparta jak osioł kreska eyeliner;em, która wciąż wychodziła krzywo i żyła własnym życiem; ulubiony szalik wpadający z roztargnienia na tory metra; pani w metrze siadająca tyłkiem na moje świeże ciasto powitalne; a na końcu wielki budynek stacji TVN, w którym czułam się jak dziecko we mgle. Na szczęście po kilku dniach ogarnęłam system i było już znacznie lepiej.
JESTEM SŁOIKIEM
Przez pierwsze dni, gdy ktoś pytał skąd jestem i w odpowiedzi kwitował: „Jesteś słoikiem”, na początku było mi jakoś głupio. Że niby gorsza jestem, bo ze Śląska? Uczucie lekkiego dyskomfortu trwało jednak bardzo krótko. Szybko zorientowałam się, że tu prawie każdy jest słoikiem. Dziś jestem, więc dumnym słoikiem z Katowic i bardzo dobrze mi się z tym żyje.
W WARSZAWIE…
JEST DROŻEJ, ALE…
Ceny to pierwsza zmiana jaką odczułam na własnej skórze. Pominę oczywiście fakt cen nieruchomości, bo to nadal dla mnie Matrix. W Warszawie życie jest droższe generalnie – drobne zakupy w sklepie spożywczym, wyjście do kina, czy teatru, bilety na komunikację miejską, kary za brak biletu, no i oczywiście wyjścia ze znajomymi do restauracji, czy na szybki lunch. Dziś wpadając w odwiedziny do Katowic, nie mogę się nadziwić, że na głównym deptaku, mogę zjeść w mojej ulubionej włoskiej restauracji krem z pomidorów za 5,90 zł, sałatkę z grogonzolą i szynką parmeńską za 21 zł, a do tego wypić kawę i dostać rachunek w wysokości 30 zł. Mówiąc jednak o cenach życia, nie można pominąć faktu, że choć więcej się w stolicy wydaje, to i więcej się zarabia. Stawki za pracę w różnych branżach są wyższe, niż w pozostałych regionach Polski.
JEST TRUDNIEJ I SZYBCIEJ
Myślę, że trudniej tu budować relacje międzyludzkie, chociaż jest ku temu więcej okazji. Swoimi prawami rządzi się również środowisko telewizyjne i showbiznes od kuchni. Warszawa żyje 24 h na dobę pełną piersią. Wciąż poznaje się masę ludzi, a wiele z tych znajomości, szybko zostaje zapomnianym epizodem. Poza relacjami biznesowymi i koleżeńskimi, warto zwrócić uwagę na związki miłosne. Mam wrażenie, że nigdy wcześniej nie słyszałam o szybszym i częstszym zmienianiu partnerów i partnerek. Jednorazowe randki, ostra selekcja w aplikacjach, castingi na żonę – można by napisać książkę o tym jak żyje Warszafka.
W natłoku wydarzeń, rozrywki i pracy, odnoszę wrażenie, że ludzie są tylko na chwilę i po coś konkretnego. Na własnej skórze (mimo, że mieszkałam w stolicy śląskiej aglomeracji, która jest miastem dynamicznie rozwijającym się) odczułam, że tu na serio każdy gdzieś pędzi, spieszy się, ogarnia sto rzeczy na raz, wpada jednego wieczoru na trzy imprezy, bo przecież na każdej warto się pokazać. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że sama galopujesz narzuconym przez innych tempem. Ważne jednak, by się w tym nie zatracić i czasami na własne życzenie wypaść z gry. Choćby po to, by odpocząć poza miastem, zamknąć się na chwilę w domu, odwiedzić mamę albo po prostu najzwyczajniej w świecie wyspać się. Co też staram się regularnie czynić : ) Cenię sobie również relacje, które nie kończą się po jednym prosecco. Mimo pośpiechu i ciągłego poczucia „niedoczasu” poznałam tu wiele fantastycznych i wartościowych ludzi.
JEST WIĘCEJ I LEPIEJ
W Warszawie żyje się bardzo dobrze. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki i niczego nie brakuje. Możesz robić co chcesz i za ile chcesz. To idealne miejsce do rozwoju samego siebie, bo wszystko temu sprzyja. Jeśli uprawiasz sport, znajdziesz setki siłowni, klubów fitness, basenów, ścianek wspinaczkowych, czy szkół tańca. Masz ochotę w upalny dzień popływać na wakeboardzie? Możesz zrobić to w kilku dzielnicach Warszawy. Chcesz zjeść coś dobrego? Nie wiem, ile lat musiałabym mieszkać w tym mieście i chodzić na 5 posiłków dziennie do innej restauracji, by odkryć wszystkie punkty gastronomiczne stolicy. Gruzińskie, tajskie, indyjskie, włoskie, polskie, francuskie, meksykańskie… czego tylko dusza zapragnie. Chciałbyś rozwijać swoją pasję albo nauczyć się nowego języka? Tylko wymyśl sobie, co byś chciał. Gdy masz ochotę na trochę kultury, nie wiesz co wybrać, tyle tego. Teatr, muzeum, kino, opera, koncert, wystawa, a może galeria, którą właśnie otwierają. Impreza? Proszę bardzo. A! I nie zapominaj o bieżących akcjach, takich jak letni targ śniadaniowy, nocny targ jedzeniowy, festiwal wegetariański, weekend wegański, a może niedziela pod hasłem: wielkie grillowanie. Do tego targi sztuki, targi książki, targi mebli, warsztaty dizajnu, warsztaty robienia zabawek dla dzieci, warsztaty dla dzieci.. No! Już dość, bo zabraknie kartek w kalendarzu.
Masa ludzi z każdego zakątka Polski przyjeżdża do stolicy po lepszą przyszłość. Świeżą krew z miksem ambicji, motywacji i nadziei, czuć w unoszącym się gęstym powietrzu. Tu faktycznie istnieje przeświadczenie, że możesz osiągnąć sukces i zbudować karierę. Stolica daje wiele możliwości, bo rynek jest większy. Przyczyny są banalne – chociażby skupisko siedzib wielkich korporacji, banków, telewizji, agencji, domów mediowych, uczelnie, centra szkoleniowe i niezliczona liczba okazji oraz szans czekających na tych, którzy po nie sięgną.
JEST MULTIKULTOROWO
Za to uwielbiam Warszawę. Tu nikogo nie dziwi czarnoskóry mężczyzna na ulicy, czy dziewczyna z Azji. Na siłowni biegnie obok ciebie pan z Dubaju, który jest pilotem Emirates i pomieszkuje w stolicy. W kawiarni siedzisz obok studentek z Chin. W barach wciąż słychać jak angielski miesza się z polskim. Dzięki temu na ulicach jest barwnie, różnorodnie, a to buduję atmosferę większej wolności i poczucie indywidualności. Choć niestety gdy rozmawiam czasami z obcokrajowcami, nadal słyszę, że Polska to nie jest łatwy kraj dla emigrantów. Nawet Warszawa.
JEST NAJPIERW
W Warszawie wszystko jest pierwsze. Takie odnoszę wrażenie, mając porównanie między życiem i pracą na Śląsku, a w stolicy. Ale nie tylko. Pracując jako reporter przez kilka lat i jeżdżąc po całej Polsce, mogłam zobaczyć niezły przekrój naszego społeczeństwa. Zbierając te wszystkie doświadczenia widzę ewidentnie, że to w Warszawie rozwija się tak zwany lifestyle, rodzą się trendy. Gdy w Warszawie ponad pięć lat temu zapanowała moda na śniadaniarnie i celebrowanie pierwszego posiłku w knajpce u boku znajomych i koktajlu z jarmużu, w Katowicach pierwsza śniadaniarnia powstała ponad dwa lata później. To pierwszy przykład jakich przyszedł mi do głowy, ale jest ich więcej. W stolicy odbywają się największe imprezy kulturalne, modowe, muzyczne, wydarzenia sportowe i społeczne. Nie chcę ujmować innym miastom takim jak Wrocław, Kraków, czy Gdańsk. Wszystkie je lubię i dobrze znam. Natomiast żyjąc w Warszawie, żyjesz w centrum wydarzeń.
JEST WCIĄŻ NIE DO KOŃCA
A co oznacza „wciąż nie do końca”? To, co najbardziej kręci mnie w tym mieście. Gdy mieszkałam w Katowicach, znałam moje miasto na pamięć – miejsca, ludzi, smaki. Nic nie było mnie już w stanie zaskoczyć. Warszawa zaś wciąż pozostaje dla mnie nieodkryta. Choć wiele już zobaczyłam, podczas rozmów cały czas padają nazwy nieznanych mi miejsc i wydarzeń. Podoba mi się to, że stolica jest w pewnym sensie zagadką. Odkrywam ją po kawałku w przeróżnych okolicznościach, takich jak chociażby wyjście ze znajomymi, spacer, czy wycieczka rowerowa.
Czy jestem szczęśliwa w Warszawie? Bardzo.
Ten tekst dedykuję mojej ukochanej przyjaciółce Judycie, która mieszka na Śląsku i bezlitośnie każe mi za sobą tęsknić 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś zmieni zdanie i zamieszka w Warszawie 🙂