Sint Maarten to wspaniała propozycja na wymarzony urlop. Aż niewiarygodne, że ta maleńka wyspa (ma zaledwie 90 km2) rzucona na Morzu Karaibskim wypełniona jest po same brzegi rajskimi kadrami, plażami, wspaniałą kuchnią i niesamowitą energią mieszkańców! Sint Maarten to synonim luksusu pod wieloma względami – wyspa jest czysta, zadbana, z pięknymi miejscami, hotelami, restauracjami, którym daleko do przaśności i plastikowej rozrywki. To mieszanka przypominająca momentami Lazurowe Wybrzeże, Los Angeles i Jamajkę. Oto lista miejsc, które warto zobaczyć oraz praktyczne informacje co, jak i gdzie.
Sint Maarten to wyspa należąca do tzw. Antyli Holenderskich, która w połowie jest holenderska (Sint Maarten), zaś druga połowa wyspy jest francuska (Saint Martin). Najwięcej turystów przylatuje właśnie z tych dwóch krajów, no i oczywiście, ze względu na położenie geograficzne wielu tutaj Amerykanów.
Karaiby to od kilku tygodni alternatywa dla pragnących egzotyki. Do tej pory w pandemii, jedynymi otwartymi na turystów egzotycznymi miejscami były: Meksyk, Tanzania, Dominikana, Malediwy czy Kostaryka. Antyle Holenderskie to powiew świeżości w naszym ograniczonym ostatnio mocno świecie. A zatem:
JAK DOLECIEĆ DO SINT MAARTEN / SAINT MARTIN?
Z Europy dolecicie bezpośrednio liniami KLM i Air France. W tekście tutaj spisałam obecnie panujące zasady latania KLM. Nie wiem którego dnia i w jakim miesiącu przeczytacie ten tekst, jednak pamiętajcie by zweryfikować ewentualne obostrzenia, ponieważ w czasach zarazy wszystko zmienia się jak, w kalejdoskopie.
GDZIE SPAĆ?
Sint Maarten to wyspa bardziej luksusowa – szczególnie jej francuska część Saint Martin. Wiele tutaj willi i posiadłości gwiazd Hollywood, światowej sławy artystów, czy biznesmanów. Podczas objazdówki po francuskiej części byliśmy m.in. przed domem Donalda Trumpa, wartym ponad 20 milionów dolarów. Na pewno wyspa oferuje świetne hotele na najlwyższym poziomie, co nie oznacza, że nie można tam znaleźć guesthousów! To nie jest tak, że by przylecieć na Sint Maarten trzeba wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych. Natomiast z pewnością nie jest to niskobudżetowy kierunek, taki jak Wietnam czy Kambodża.
Hotele, które mogę zarekomendować są 4-5 gwiazdkowe. Wiecie, że zazwyczaj nie śpię w takich miejscach. Tym razem było inaczej, ponieważ podróż na Karaiby zdarzyła się w ramach mojego wspólnego projektu z KLM – organizator zapewniał nam noclegi. A zatem sprawdzone przeze mnie hotele to:
Hotel mimo, że spory i rozległy jest.. przytulny. Na terenie resortu znajduje się kilka basenów, restauracji i co ważne – hotel ma dostęp do plaży. Divi to nie typowy moloch, ale kompleks niewielkich domków. Każdy znajdzie tam swoje miejsce, a spory obszar resortu sprawia, że obecność innych gości nie przytłacza.
Duży hotel, który może się spodobać szczególnie rodzinom z dziećmi. Hotel leży tuż przy plaży Maho – znanej i osławionej na całym Instagramie za sprawą takich zdjęć, jak to poniżej. Tuż przy plaży Maho znajduje się lotnisko, a lądujące na nim samoloty przelatują kilka metrów nad głowami plażowiczów. Wrażenie zwalające z nóg i to dosłownie. Dla niektórych może to być niezwykłe przeżycie, inni mogą traktować to jako minus. W ciągu dnia ląduje kilkanaście samolotów tuż przy hotelu, co bywa głośne i może być dla gości uciążliwe. Mnie to nie przeszkadzało. Widok z okna pokoju przedstawiający wizję basenów, wychodzących na Morze Karaibskie, a do tego samolot wtapiający się w budynki tworzyły wręcz irracjonalne wrażenia. Hotel Sonesta ma również kilka restauracji, barów, siłownię.
TRANSPORT:
Najsensowniej wypożyczyć samochód, ponieważ wyspa jest niewielka, a atrakcje i piękne plaże co kilka kilometrów. Koszt wypożyczenia auta na jedną dobę to około 25-25 $.
GDZIE JEŚĆ?
TANIO I KLIMATYCZNIE
*** na tym etapie tekstu odnotowuję gwiazdkę * – tanio na Sint Maarten nie równa się tanio w Azji (tu nie zjecie za dyszkę, ale za 10 dolarów, już tak)
Typowa karaibska kolorowa budka, gdzie zjecie domowe i kultowe dla wyspy jedzenie: grillowane mięso, krewetki, rybę, a do tego johnycake’a (popularny placek robiony z mąki, wody, proszku do pieczenia), sałatkę ziemniaczaną, czy popularną surówkę colesław. Właścicielka Branda – przefajna, uśmiechnięta babka, którą ochrzciliśmy ksywką „Mamasita”.
The oryginal fat boy JIMMY’S Grill
Tu również nie sposób nie wspomnieć o właścicielu! 🙂 Jimmy swoją otwartością i gościnnością robi robotę! 🙂 Jego knajpka znajduje się właściwie na parkingu i wygląda jak przydrożny zajazd. Dania są głównie z grilla – żeberka (podobno pyszne), kurczak oraz ryba (polecam i potwierdzam, że bardzo smaczna).
FANCY I PYSZNIE
Codziennie wieczorem jedliśmy w innej restauracji – wszystkie z polecenia naszych lokalnych partnerów z biura turystyki wyspy. I powiem Wam, że to był kosmos…. Ja wiem, że właściwie każdy kraj wychwala swoją kuchnię. Natomiast różnorodność i smaki Sint Maarten są powalające. Możecie tam znaleźć wszystko na co macie ochotę od kuchni francuskiej, przez włoską, kończąc na meksykańskiej.
Wymieniam jako pierwszą tę francuską restaurację, ponieważ spędziliśmy w niej jeden z najromantyczniejszych i najbardziej niezwykłych pod względem kulinarnym wieczorów. Restauracja jest bardzo fancy, danie główne to wydatek 60 euro, natomiast Wasze kubki smakowe oszaleją. Absolutnie zaskakujące połączenia smaków, w przepięknym wydaniu, okraszone wspaniałym francuskim winem. Do tego piękny dizajn i atmosfera. Kolacja w Le Pressoir była aktem najwyższej celebracji wspólnego posiłku i zachwytu nad jedzeniem.
Kolejna propozycja miejsca z duszą, dopracowanego i dopieszczonego w każdym calu. Tym razem z klimatu francuskiego przenosimy się do… Toskani. 🙂 Właśnie te włoską krainę przypomina Emilio’s Restaurant pod względem architektonicznym i dizajnerskim. Kulinarnie restauracja nie nawiązuje do włoskiej kuchni, ale jest raczej bardzo wysublimowanym twistem trochę lokalnych smaków, a trochę nie. Na pewno na uwagę zasługują pyszne krewetki, kaczka i jagnięcina. Po kolacji właściciel zaprosił nas do swojej prywatnej winiarni ukrytej w piwniczce obok restauracji.
I tutaj padną z mojej strony kolejne zachwyty! La Patrona to restauracja meksykańska, w której pierwszy raz od powrotu z naszego ukochanego Meksyku zjedliśmy prawdziwe meksykańskie jedzenie! Smaki dokładnie te, dzięki którym w Meksyku przez 1,5 miesiąca nasze podniebienie przeżywało wieczną rozkosz. Wspaniałe tacosy, tostady, guacamole i tak dalej..!
PLAŻE
Pięknych, rajskich plaż nie brakuje na wyspie. Wiele z nich pustych zastaliśmy kompletnie pustych. Mieliśmy je na wyłączność. 🙂 Nie chcę być monotonna, więc epitaty: piękna, turkusowa woda jak z Photoshopa – tyczy się każdej plaży, którą opiszę. 🙂 Woda Morza Karaibskiego nie ma sobie równych. Plaże są łagodne, piaszczyste i spektakularne.
CUPECOY BEACH
Gdy na nią trafiliśmy była absolutnie pusta. Plaża nie jest skomercjalizowana, nie znajdziecie tu leżaków, parasolek i budek z napojami. Za to można schować się przed słońcem w jaskini. :). Pierwszy raz wylądowałam na plaży, na której zamiast palm, rośnie… bawełna! 🙂 Idealne miejsce, by wypocząć i poleżeć z książką albo pośmigać topless.
PLUM BAY
Plaża przed domem Donalda Trumpa, po francuskiej stronie wyspy – mało popularna i pozbawiona komercji. Kolejne miejsce idealne na odpoczynek, oferujące święty spokój.
MULLET BAY
Popularna wśród mieszkańców i turystów, niewielka ale bardzo przyjemna plaża. Jeśli jesteście w pobliżu albo macie ochotę po całym dniu ochłodzić się w krystalicznej wodzie – polecam. 🙂
MAHO BAY
Wspominałam o niej przy okazji wątku o hotelu Sonesta Maho Beach Resort. Plaża w sezonie przyciąga turystów z całego świata spragnionych pamiątkowego zdjęcia z samolotem przelatującym nad głową, z turkusowym morzem w tle. Ponoć Japończycy są w stanie przylecieć dla takiego kadru na Sint Maarten dosłownie na jedną noc. Można oczywiście się poopalać i popływać. Na plaży jest całkiem przyjemny bar, gdzie głównym punktem jest tablica, na której pracownicy codziennie spisują godziny lądowania samolotów. Jeśli nie przeszkadza Wam odgłos lądującej kilkuset tonowej maszyny, jakieś 10 metrów od Waszej głowy, to można poleżeć na Maho Beach cały dzień. 🙂
SIMPSON BAY
Właściwie na Sint Maarten nie trafiłam na żadną plażę, która byłaby brzydka i brudna – dlatego wybierzcie te, które są po drodze w Waszym planie albo, których blisko będziecie nocować. Myślę, że nie będziecie rozczarowani, bo Sint Maarten to prawdziwa perełka!
BAIE ROUGE
Piękna plaża po francuskiej części wyspy. Na Instagramie znajdziecie pod jej hasztagiem zdjęcia z kolorową bramą na wejściu. 🙂
BLUE BEACH BAIE LONGUE
Kolejna propozycja po francuskiej stronie – nie wiem, czy to kwestia przypadku, czy tak zazwyczaj jest w przypadku tej plaży, ale była totalnie pusta, podczas naszej wizyty.
CO ZOBACZYĆ? MIEJSCA I ATRAKCJE
katamaranem po Morzu Karaibskim
Jeśli chcecie poczuć karaibski klimat, to koniecznie zaplanujcie dzień na katamaranie. Rejsy połączone są zazwyczaj ze snorkelingiem i przystankiem na rajskiej plaży. My korzystaliśmy z oferty Eagle Tours – wrzucam link Cena jednodniowej wycieczki katamaranem u tego organizatora wynosi 119 $ za osobę. Nasz rejs trwał ponad 6 godzin. W cenie biletu był lunch, przekąski i napoje, w tym alkohol.
Philipsburg – kolorwa stolica
Warto zaplanować sobie długi spacer po Philipsburgu – stolicy holenderskiej części Sint Marteen. Kolorowe, karaibskie budynki przypominające czasami holenderskie miasteczka, tyle, że w bardziej intensywnej i rozmaitej kolorystycznie formie, sprawią, że poczujecie klimat mieszkańców tego miasta. Konicznie przejdźcie Old Street, Walter Plantz Square i zobaczcie Courthouse. Wpadnijcie na koktajl do Hide Away Garden i nacieszcie się widokiem wśród bujnej roślinności.
Nurkowanie i snorkeling
Karaiby to raj dla miłośników podwodnego świata. Właściwie na każdym kroku na wyspie znajdziecie centra nurkowe, szkoły nurkowania, czy lokalne biura organizujące snorkeling. Absolutnie polecam taką przygodę w tej części świata!
Zipline i trochę szaleństwa
Rainforest Adventure to pomysł na aktywność z dzieciakami albo dla osób lubiących kolejki, wysokość i parki rozrywki. W Rainforest możecie zjechać na zipline, kolejką pojechać na punkt widokowy albo zjechać oponami z góry. Wrzucam tutaj link z cennikiem.
Antyle Holenderskie to mało popularny kierunek, dlatego tym fajniej było odkrywać zupełnie nowe miejsca w ramach projektu z liniami lotniczymi KLM. Wiele relacji wyróżnionych i wskazówek znajdziecie także na moim Instagramie @travelover.pl pod nazwą „Karaiby”.
Enjoy! 🙂