Czyli jak się robi ten program od kuchni? Jak wiecie, miałam tę przyjemność pracować przy realizacji drugiej edycji programu na Sri Lance. Chcecie wiedzieć jak powstaje Azja Express? Czy to, co oglądacie, dzieje się naprawdę? Za jaką gwiazdą biegałam z kamerą? Tych zdjęć z Azji nie zobaczycie nigdzie!
CAŁA PRAWDA O „AZJI EXPRESS”
Po emisji pierwszej edycji programu „Azja Express”, wśród internautów mnożyły się pytania, domysły i podejrzenia. W sieci krążyła masa opinii – zarówno tych pozytywnych, które dotyczyły odarcia celebrytów z celebrytyzmu, pokazania ich ludzkiej twarzy, prawdziwych emocji i braku make up’u, jak również wiele zarzutów. Niektórzy twierdzili, że wszystko jest ustawione, noclegi w domach u obcych ludzi to ściema, a a gwiazdy wsiadają do zamówionych przez TVN taksówki. Pracując przy nagraniach drugiego sezonu programu, poznałam kulisy produkcji. No, to jak jest naprawdę?
TAJNY PLAN
Przede wszystkim uczestnicy wyścigu kompletnie nie wiedzą, czego się spodziewać. Zadania i gry są trzymane w ścisłej tajemnicy. Gwiazdy nie wiedzą, o której jest pobudka następnego dnia, w jakim kierunku kraju będą zmierzać, gdzie jest kolejna meta, jakie zadania będą mieli do wykonania. Krótkie informacje przekazuje im na miejscu zbiórki prowadząca Agnieszka Woźniak-Starak. O pozostałych etapach gry dowiadują się kolejno z wiadomości wysyłanych w trakcie programu, przez prowadzącą. Właściwie kontakt z ekipą produkcyjną programu i uczestnikami ograniczony jest tylko do zbiórek przed startem gry. To oczywiście potęguje adrenalinę i niepewność. Widzieliście pierwszy odcinek nowego sezonu? Pamiętacie pobudkę nad ranem, której nikt się nie spodziewał? To był początek niespodzianek.
GWIAZDY GŁODUJĄ?
„Azja Express” to hardcore, a nie wakacje all inclusive. Uczestnicy dostają na przeżycie jednego dolara dziennie. Zdarza się, że po prostu ludzie podwożący ich samochodami, zatrzymują się po drodze i kupują jakieś bułki albo owoce. W trakcie wyścigu nie ma zorganizowanych posiłków dla uczestników, jak pewnie sądzą niektórzy. : )
KTÓRĄ Z PAR NAGRYWAŁAM?
W końcu czas zdradzić wielką tajemnicę! Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że podczas programu uczestnikom towarzyszy operator kamery wraz z pomagającym mu reporterem. W trakcie realizacji „Azji Express” nagrywałam Dorotę Gardias i jej koleżankę Kasię Domeracką. Do dziś wspominamy te wszystkie przygody, które tylko w maleńkim stopniu pokazał telewizyjny ekran.
„Azja Express” to reality, które jest przygodą życia nie tylko dla uczestników, ale także ekipy produkcyjnej. Mimo, że nie możemy się wtrącać w bieg zdarzeń, razem z naszymi gwiazdami przeżywamy wszystkie doświadczenia. Cały czas biegniemy za nimi z kamerami, wskakujemy na pakę samochodu, wciskamy się do autobusów albo nie mamy gdzie zrobić siku. Przeżyłam z Dorotą i Kasią fantastyczną przygodę, pełną emocji, wzruszeń, adrenaliny i radości.
RADŹ SOBIE SAM
Śledząc swoją parę na trasie wyścigu, nie mogłam absolutnie pomagać jej w łapaniu stopa. Biegnąc z operatorem kamery za naszymi dziewczynami, zgodnie z zasadami mieliśmy zakaz jakiejkolwiek ingerencji w sytuację rozgrywającą się na drodze. Naszym zadaniem z operatorem było po prostu nagrywanie tego, co zrobią uczestnicy. Takimi prawami rządzi się reality tv.
SZUKANIE NOCLEGU TO ŚCIEMA?
Gdy prowadząca wysyła uczestnikom wiadomość o przerwaniu wyścigu, każda z par zatrzymuje się w zupełnie innym miejscu, którego wcześniej nie da się przewidzieć. Podobnie jak z łapaniem stopa, nie możemy pomagać parom w szukaniu noclegu. Czasami gwiazdy znajdują go w kilka minut, a bywa też, że godzinami chodzą od domu, do domu. Co w tym czasie robi operator i reporter? Oczywiście chodzimy za nimi i nagrywamy non stop. Ich sukces oznacza nasz odpoczynek.
POMIDOR DOBRY NA WSZYSTKO
Oczywiście fakt, że nie możemy zdradzić planu wyścigu uczestnikom, to jedno. Nie oznacza to jednak, że gwiazdy nie zadają miliarda pytań: o której mamy wstać? gdzie jedziemy? co dziś robimy? jak się ubrać i przygotować?…i tak dalej. Dlatego najbardziej uniwersalną odpowiedzią na planie było magiczne słowo POMIDOR. : ) Operator towarzyszący parze nie może nawet podpowiedzieć, czy drużyna jedzie w dobrym kierunku. Jeśli ja, jako reporter, widzę, że para zboczyła z drogi albo wsiadła do samochodu jadącego w przeciwną stronę, nie mogę jej o tym poinformować. Uwierzcie mi, że podczas wyścigu dzieje się istne szaleństwo : ) Wszystko tak naprawdę zależy od szczęścia i dobrych ludzi napotkanych po drodze.
GWIAZDY GRAJĄ?
Na początku większość uczestników traktuje program jak dobrą zabawę. W parach nie dochodzi do ostrych spięć, a nerwowe sytuacje szybko się ulatniają i znikają wraz z najbliższym powiewem wiatru. Jednak po kilku dniach wyścigu w upale, o głodzie, wszystko się zmienia. Przede wszystkim w takich warunkach, będąc kilkanaście godzin dziennie nagrywanym non stop, nie da się udawać. Zmęczenie robi swoje, a ekstremalne zadania powodują, że każdy zaczyna reagować naturalnie, na swój własny sposób. Jedni są wkurzeni, zdeterminowani, inni panikują, jeszcze inni ciągle klną. Emocje. A przecież o to chodzi w tym programie.
PRZYGODA ŻYCIA
Spośród wielu doświadczeń jakie miałam w swojej pracy zawodowej, realizacja „Azji Express” plasuje się na półce z napisem: PROJEKTY WYJĄTKOWE I NIEZAPOMNIANE. To był fantastyczny czas! Niezły wycisk również – upał, wysiłek, ekstremalne warunki. Jednym słowem, każdy dzień zdjęciowy to jedno wielkie cardio : ) Nie ma się co dziwić, że ludzie chudną po tym programie. Ogromne wrażenie robi także skala przedsięwzięcia. W organizację programu zaangażowana jest masa ludzi, nie tylko z Polski, ale także z Hiszpanii, Belgii, czy Argentyny. Wyprodukowanie „Azji Express” to multikulturowe doświadczenie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Dla kogoś, kto kocha szwendać się po Azji z plecakiem, być blisko ludzi, poznawać kulturę przez pryzmat lokalnej społeczności, taka praca to cudowna przygoda. Cały wysiłek wynagradzają piękne widoki, niezapomniane miejsca i atmosfera na planie.
Enjoy! 🙂