Czy w czasach uciemiężonych kratami korporacji, ról społecznych, mnożących się funkcji i obowiązków, możemy przyznać że jesteśmy wolni? Czy to dziś przywilej, czy tylko i wyłącznie nasz wybór?
WOLNOŚĆ W KAGAŃCU WSPÓŁCZESNOŚCI
„Freedom is the state of mine”, głosi jedna z naczelnych myśli, jakie przyświecają mi w życiu. Choć teoretycznie wszystko jest w naszej głowie, to czy w czasach, gdy wciąż rozpychamy się łokciami pędząc naprzód, wszyscy wokół od nas czegoś chcą, wymagają, oczekują, można poczuć się naprawdę wolnym? Czy trzeba rzucić pracę, zrezygnować z dóbr materialnych i ruszyć z plecakiem w świat, by osiągnąć ten stan umysłu? Jak zerwać kaganiec i poczuć, że nasze życie jest tylko i wyłącznie w naszych rękach? Właśnie nad wolnością zaczęłam się kilka dni temu zastanawiać, sącząc czarną kawę we włoskim miasteczku Bardolino. Otoczenie, w którym przyszło mi rozmyślać sprzyjało głębokim, aczkolwiek może nie do końca odkrywczym, wnioskom z którymi, tak czy siak, chcę się z Wami podzielić. Impuls do rozhulania machiny myśli w mojej głowie również był konkretny. Ale o tym za chwilę.
Podróże, czyli wolność dobrowolna i bezwzględna!
Podróże to pierwszy na mojej liście synonim wolności, a konkretnie podróże na własną rękę, o których zazwyczaj piszę tu na blogu. Poznawanie świata na własnych zasadach, otwarcie umysłu i serca na to co nowe, inne, nieznane, zapomnienie o obowiązkach i kagańcach – to dla mnie wolność. I właśnie dlatego nie przestaję podróżować. Bo kocham ten stan, gdy wszystko mogę, nic nie muszę, gdy wstaję bo chcę, a nie dlatego, że się tego ode mnie wymaga, gdy rezygnuję z czegoś bo czuję, że nie powinnam tego robić, a nie dlatego, że ktoś mi zabrania.
Kontakt z naturą.
Mam wrażenie, że im jestem dojrzalsza, tym bardziej doceniam chwile poza miastem i kontakt z naturą. Kiedy byłam młodsza kręciły mnie wielkie miasta, uwielbiałam ten gwar, pęd, ruch i miliard bodźców zewsząd. Dziś nie mogę powiedzieć, że kompletnie nie lubię metropolii, jednak zamiast betonowej dżungli, wolę spędzić czas w pachnącym lesie albo nad oceanem. Spośród wszystkich podróży i niezwykłych miejsc, jakie miałam szansę zobaczyć w ponad pięćdziesięciu krajach, do tych najpiękniejszych zaliczam właśnie wspomnienia związane z dziką naturą. Nigdy nie zapomnę przyrody na wyspach Galapagos i absolutnie niezwykłej nici porozumienia z tamtejszymi zwierzętami; łez cisnących się do oczu na widok wodospadów Iguazu – jednego z cudów świata na pograniczu Argentyny i Brazylii; czy pierwszych 40 minut spędzonych pod taflą Atlantyku u wybrzeży Madery. Przyroda napełnia spokojem i daje ujście gęstym kłębom myśli.
Jestem panią własnego losu.
Niezależność to dla mnie słowo klucz, zarówno w związku, jak i poza nim. Bycie niezależnym to samodzielność i decydowanie o sobie, co od dziecka lubiłam ostentacyjnie demonstrować. Niezależność to wolność. Dzięki niej mam poczucie, że moje życie jest w moich rękach i w każdej chwili mogę z nim zrobić co zechcę. Mogę je zmienić, jeśli tak zadecyduję i na to się odważę, jeśli wezmę za to odpowiedzialność i oszacuję konsekwencje. Nie potrzebuję drugiego człowieka, by prowadził mnie za rękę, ale by ze mną zdobywał świat. Ostatnio po wyjeździe do Włoch opublikowałam na Instagramie zdjęcie z podpisem: „Czasami dobrze jest polecieć gdzieś bez chłopa. Jeśli nie lubicie podróżować solo, to polecam kilka dni z przyjaciółką. Amen.” I wiecie, co? Dostałam kilka wiadomości o treści: „Mój facet mi nie pozwoli.” Więc myślę sobie: Serio? Ale że co? Że nie możesz polecieć na weekend do Paryża sama z przyjaciółką, bo Twój facet jest zazdrosny, ma niskie poczucie własnej wartości, sam może jest nieuczciwy albo nie chce Cię uszczęśliwić? Wolność w głowie to przede wszystkim mówienie na głos o swoich potrzebach, robienie, a nie tylko gdybanie, pełne przekonanie o możliwości decydowania o swoim życiu, a co za tym idzie o podróżowaniu, zmianach, podejmowaniu nowych wyzwań.
Wolność to stan umysłu.
Co było impulsem do moich arcyrozkmin? Otóż kilka tygodni temu zobaczyłam zdjęcia nowej kolekcji W.KRUK – Freedom Wolf Edition stworzonej we współpracy z Martyną Wojciechowską.
Poza pięknymi zdjęciami dziennikarki i podróżniczki, zaintrygowała mnie idea kolekcji. Wilk, symbolizujący wolność oraz siłę, nawiązuje do życiowej determinacji Martyny, jej dążenia do wyznaczonych sobie celów i jest motywem przewodnim kolekcji Freedom. Biżuteria z tej kolekcji ma podkreślać kobiecą siłę i niezależność. Kilka dni później zostałam zaproszona do współpracy oraz na oficjalną prezentację kolekcji w domu marki W.KRUK. Dzięki temu mogłam na własne oczy zobaczyć jak powstawała. Jubilerzy z Manufaktury W.KRUK odtworzyli proces jej powstawania, od szkicu do namacalnej, drapieżnej biżuterii. Dla siebie wybrałam naszyjnik przedstawiający wilczy łeb.
Czy może być coś przyjemniejszego dla kobiety kochającej podróże i inspirującej się Martyną, niż mówienie o takich właśnie wartościach jak WOLNOŚĆ?
A co dla Was oznacza WOLNOŚĆ?
A! I jeszcze jedno – wolność to nasz wybór!
Enjoy! 🙂