Nowy rok zaczął się lepiej, niż mogłam sobie to wyobrazić. Poranek 2. stycznia przyniósł nowe wydanie magazynu „Mademoiselle” ze mną w roli głównej. Jak to się stało, że moja twarz trafiła na okładkę? Jak wyglądał backstage sesji i co fotograf miał na myśli? Oto szczegóły i więcej zdjęć.
Gdy styczniowe wydanie „Mademoiselle” poszło w świat, dostałam mnóstwo pozytywnych wiadomości i komentarzy, za co bardzo serdecznie Wam dziękuję :)! Dobrze, że nie widzieliście mojej miny, gdy je czytałam. Często byłam wręcz speszona, a policzki zarumienione. W mojej skrzynce pojawiły się również pytania – jak to się w ogóle stało, że pojawiłam się na okładce magazynu ? Z chęcią Wam o tym opowiem 🙂
JAK MOJA TWARZ TRAFIŁA NA OKŁADKĘ?
Otóż z końcem października minionego roku, dostałam maila od redakcji magazynu kobiet „Mademoiselle” z propozycją wywiadu. Dziennikarka, z którą korespondowałam, napisała że chcą opublikować rozmowę ze mną na temat podróży oraz pracy w telewizji. Właściwie to potrzebują bohaterki z dobrą energią i pasją. „Świetnie” – pomyślałam, oczywiście godząc się od razu. Jak się później okazało, to nie wszystko. Po dwóch tygodniach dostałam kolejnego maila. Tym razem redakcja napisała, że widząc moje zdjęcia na blogu i Instagramie, proponują, bym wzięła udział również w sesji okładkowej. Otworzyłam buzię ze zdziwienia, kliknęłam „odpowiedz”, pełna entuzjazmu odpisałam na wiadomość i dopiero po wciśnięciu przycisku „wyślij”, zamknęłam buzię.
LISTOPADOWY KAMUFLAŻ
Pamiętacie mój krótki listopadowy wypad do Trójmiasta? Poza spacerami po sopockim molo i gdańskiej starówce, to właśnie sesja zdjęciowa była celem mojego wyjazdu. Już wtedy redakcja przygotowywała się do styczniowego numeru. Wywiad i sesja odbyły się w Gdańsku, gdzie znajduje się siedziba magazynu. Z samego rana w sobotę spotkałam się w gdańskiej galerii z dziennikarką Justyną Waloszek, na wywiad. Jeśli jeszcze go nie czytaliście, podrzucam magazyn w wersji on-line i oczywiście zachęcam: https://magazynkobiet.pl/czytaj-wersji-online-mademoiselle-12018/ Rozczulił mnie sam tytuł tekstu: „Odwaga w sercu i rozsądek w plecaku”. Po godzinnej rozmowie przyszedł czas na zdjęcia.
KOBIETA Z DŻUNGLI
Ekipa była fantastyczna. Wszyscy mieliśmy dobry nastrój i fan, dzięki czemu nie czułam się zestresowana. Oczywiście wmawiałam sobie, że lekkie śniadanie i treningi sprzed tygodnia, z pewnością zaowocują płaskim brzuchem, a resztę zrobi się w postprodukcji 🙂 Byłam wyluzowana, ale skupiona. Fotograf – Piotr Żagiell zaproponował koncepcję, która uchwyci kobiecość i charakter kobiety z dżungli. Od razu pomyślałam, że Piotr i redakcja idealnie trafili w mój temperament. Zdjęcia odbyły się na tle wielkiej, tropikalnej ściany. Oczywiście cały projekt musieliśmy do stycznia trzymać w tajemnicy. Jedynie co nieco przemyciłam Wam na Instastory. Dziś podrzucam również trochę backstage’u:
MOJE STYLIZACJE
W trakcie sesji ubrałam trzy stylizacje. Pierwszą, bardzo dziewczęcą nazwaliśmy roboczo „Frida”, ponieważ ekipa stwierdziła, że przypominałam w niej Fridę Kahlo. Owa Frida składała się z długiej, boho sukienki w kwiaty, czerwonego szerokiego pasa podkreślającego talię oraz czerwonych botków. Wisienką na torcie, a raczej na mojej głowie był ręcznie robiony wianek ze świeżych kwiatów. Wyglądał obłędnie! W tej stylizacji czułam się bardzo dobrze, ale…
…jeszcze nie wiedziałam, co przede mną. Kolejne dwie stylizacje były bardzo kobiece i seksowne. Czarne body z głębokim dekoltem, plisowana spódnica, mocny makijaż i rozpuszczone włosy, dodały mi odwagi. Do tego mój facet obserwował wszystko zza ramienia fotografa.
Trzecim outfitem jaki wybraliśmy był czarny kombinezon z dzwonami, który okazał się doskonałą alternatywą dla sukienki. Elegancki kombinezon od pasa w górę uszyty był z czarnego tiulu. W tej stylizacji czułam się świetnie. A efekt? Sami oceńcie 🙂 Jestem ciekawa Waszych opinii. Która stylizacja podoba Wam się najbardziej?
Enjoy! 🙂