Takiej podróży na moim blogu jeszcze nie było. Nigdy wcześniej nie mieszkałam na łodzi, nie spędzałam na niej nocy i nie pływałam przez tydzień od wyspy do wyspy. Moje małe marzenie spełniła Chorwacka Wspólnota Turystyczna, zapraszając mnie na prawie tygodniowy rejs po Adriatyku. Poniżej przedstawiam Wam plan podróży i moje polecajki, jeśli marzy Wam się taki rejs z rodziną czy paczką przyjaciół.
TRASA REJSU
Nasz pierwotny plan zakładał następujące punkty: Opatija – Krk – Rab – Lošinj – Cres – Opatija
Jednak ze względu na kapryśną pogodę ( rejs odbył się z początkiem października, trochę padało i wiatr opóźniał nasz rejs, w trakcie organizatorzy modyfikowali trasę i plan), finalnie płynęliśmy następująco:
Rijeka (początek) > krótki wypad samochodem do miasta Opatija > noc na morzu w Rijece > wyspa Krk > wyspa Rab > noc na morzu w porcie na wyspie Rab > dzień w porcie (wiatr i ulewa nie pozwoliły nam wypłynąć) > wyspa Lošinj i noc w porcie Mali Lošinj.
Na ląd wróciliśmy vanem i promem (przez wyspę Lošinj i Krk).
NASZA ŁÓDŹ 🙂
Na początku organizacja, czyli przede wszystkim rezerwacja łodzi. Nasz statek (typu premium) nazywał się DALMATIA. Każdy z nas ( a razem z załogą płynęło około 12 osób) miał indywidualną kabinę z prysznicem i toaletą. Trochę obawiałam się ataku klaustrofobii, ale było naprawdę super! Kolejna obawa – mdłości i choroba morska. O dziwo, tylko raz ze względu na silny wiatr, potrzebowałam tabletki! 🙂 Poza tym wyjątkiem bardzo dobrze zniosłam tę podróż. Na pokładzie naszej łodzi był spory salon, przestronna restauracja na górnym pokładzie oraz pokład słoneczny o powierzchni 200m2 z leżakami.
CO POLECAM?
Spośród całej listy miejsc, knajpek, wysp, które odwiedziliśmy, wybrałam do tego tekstu tylko te, które uważam za świetne, do których chętnie wróciłabym latem albo poleciłabym je przyjaciółce 🙂 Tutaj muszę dodać, że niektórym szczęściarzom z naszej ekipy udało się rano zobaczyć delfiny, ja ten poranny moment przespałam. 🙂
wyspa Rab
Przeurocza wyspa, która żyje tylko z turystyki. Nie ma tu żadnego przemysłu i infrastruktury, za to jest aż 30 piaszczystych (!) plaż, co jak na Chorwację jest dość niestandardowe. Wyspa słynie z krystalicznej wody i płytkiego morza (bez stromych zejść). Wzdłuż wybrzeża biegnie piękna promenada wśród drzew, tuż przy linii morza. Bez zbędnych straganów, knajp czy budek z lodami. Zaliczyłam tam porządny spacer wdychając zapach Adriatyku. Wyspa Rab była miejscem, które najbardziej poczułam spośród wszystkich lokalizacji podczas naszego rejsu. W sezonie warto wybrać się na wycieczkę rowerową po wyspie, a miejsc i widoków do długich spacerów nie brakuje. I koniecznie spróbujcie kultowego, lokalnego ciasta na bazie migdałów i pomarańczy – Rabska torta (Rab cake) !
restauracje na wyspie Rab
- Zlatni Zalaz – fantastyczne menu! Absolutnie zadziwiające smaki – kuchnia fusion, która łączy tradycję z nowoczesnym i eksperymentalnym twistem! Podczas degustacji spróbowałam 6 dań i nie było słabego punktu, co się rzadko zdarza 🙂 W restauracji można zamówić również opcje bezglutenowe i bez laktozy.
- Konoba Rab – to bardziej tradycyjna kuchnia, a klimatem przypomina bardziej karczmę. Zjecie tu na pewno tradycyjne chorwackie jedzenie, dobrego steka, czy piwo.
wyspa Lošinj i miasteczo Mali Lošinj
Tu w końcu przywitało nas słońce, dzięki czemu poczuliśmy iście śródziemnomorską i wakacyjną atmosferę. Miasteczko Mali Lošinj jest urocze! Spacer zaczęliśmy w porcie, a następnie szwendaliśmy się po ciasnych uliczkach, momentami czułam się trochę jak we Włoszech. Udało nam się złapać trochę promieni słońca na plaży Čikat, gdzie panował klimat jak z filmów Sorrentino. Zobaczcie zresztą zdjęcia poniżej.
Ciekawostką i gratką dla miłośników historii będzie również Muzeum Apoksyomenosa. Starożytną rzeźbę przypadkiem znalazł pod wodą niedaleko wyspy belgijski nurek. Zespół specjalistów kilka miesięcy pracował nad renowacją rzeźby, za co zresztą otrzymał wiele światowych nagród i wyróżnień.
Niestety nie dotarliśmy na wyspę Cres i nie skorzystaliśmy z opcji słodkiego lenistwa z książką na leżakach na słonecznym pokładzie naszego statku. Ale to chyba oznacza, że jest po co wracać do Chorwacji. 🙂