Nie, to nie będzie tekst o idealnym życiu z idealną listą postanowień noworocznych, która nigdy nie zostanie zrealizowana. To raczej lista moich wniosków, które przyniósł mijający rok. Bierzcie z tego dla siebie co chcecie.
1. SŁUCHAJ SIEBIE
Ostatni rok był pełen ryzykownych decyzji. Najtrudniejsza dotyczyła rezygnacji ze stałej pensji i stanowiska w telewizji. Postanowiłam nie brać na swoje barki dużych projektów i odmówiłam propozycjom, za które jeszcze niedawno poszłabym na kolanach do Częstochowy. Większość mojego czasu postanowiłam przeznaczyć na realizację działań skupionych wokół traveLover. Zaczęłam również organizować wyjazdy dla moich czytelników i obserwatorów – do Malezji oraz na Bali. Kolejny w lutym odbędzie się do Tajlandii. Kiedy teraz to piszę, myślę sobie „kurczę, jak fajnie, fajnie to brzmi, fajnie to wszystko wyszło”. Uwierzcie jednak, że nie było to dla mnie takie proste. Rezygnacja z pewnej wypłaty po 10 latach w telewizji kosztowała mnie wiele wewnętrznych walk bokserskich rozegranych pomiędzy sercem, rozumem, rozsądkiem, a genetycznymi ciągotami do ryzyka. Potem, jak na autostradzie, pędziły myśli „czy ktoś w ogóle będzie chciał ze mną wyjechać w podróż, czy ktoś mi aż tak zaufa, by powierzyć mi swój urlop, czy to wypali?”. W ostatecznym rozrachunku, mimo obaw w głębi siebie czułam, że nadszedł dobry moment na to wszystko. Byłam na tyle dojrzała, pewna i doświadczona w branży telewizyjnej, że pomyśłałam sobie jak nie teraz, to kiedy. Przecież jeśli powinie mi się noga na niepewnym gruncie jakim jest szerokopojęte blogowanie, będę mogła wrócić na stare śmieci. Otuchy i krzepy dodawał mi fakt, że profil traveLover zaczął gromadzić wokół siebie zaangażowaną i liczną społeczność. Z perspektywy tych dwunastu miesięcy uważam, że słusznie zadecydowałam i jak zawsze przekonałam się, że na dobre wychodzi mi działanie zgodne z własnymi przekonaniami, potrzebami i przeczuciem. Jeśli stoicie przed podjęciem jakiejś decyzji i potrzebujecie impulsu, być może ten tekst nim będzie. Pamiętajcie jednak, żeby słuchać swojego wewnętrznego głosu. Ale takiego w pełnej krasie – odartego z presji, oczekiwań innych, strachu i nieszczerych doradców. Posłuchajcie swojego wewnętrznego głosu!
2. LUDZIE SĄ NAJWAŻNIEJSI
To zdanie będę powtarzać jak mantrę. Ostatnio układałam książki na regale i jedną z nich, psychologiczną, otworzyłam przypadkiem na stronie rozpoczynającej się zdaniem: „W życiu najważniejsze dwie sfery to miłość i praca. Jeśli jest w nich stabilnie, przekłada się to na jakość naszego życia, jeśli zaczyna się coś psuć, tracimy równowagę.” Trochę przemianuję to zdanie i powiem, że najważniejsze dwie sfery to relacje i realizacja siebie. Skupię się na tym pierwszym. Relacje to praca bez deadline’u. Mogę podołać najtrudniejszym zawodowym wyzwaniom i stawiać sobie wysoko poprzeczki, jednak najbardziej wymagającą pracą dla mnie są właśnie relacje. Szczególnie relacje z partnerem albo bliskimi. To przecież te osoby znają nas najlepiej, w ich towarzystwie demaskujemy nasze słabości, wady, baaa… najłatwiej nam ranić najbliższych. Zgodzę się z przytoczonym zdaniem, że dobre relacje przekładają się na resztę życiowych sfer i dają nam stabilizację, współtworzą nasz życiowy fundament wraz z pewnością siebie, ambicją, siłą i dobrym zdrowiem. Nie ma relacji, którą można wypracować na pewnym etapie, a potem mieć labę. A już wybitnie dotyczy to związku. Przychodzisz do domu wkurzona, masz fatalny dzień i najchętniej trzasnęłabyś drzwiami, walnęła garnkiem, poprzeklinała pod nosem, ooo albo komuś wygarnęła coś… Kto z nas tego nie zna? W Nowym Roku chciałabym być łagodniejsza i mieć większy zbiornik cierpliwości. Choć empatii mi nie brakuje, to czasami zbyt szybko ustępuje ona miejscu zniecierpliwieniu. A potem siadam sobie, oddycham głęboko i myślę „po co to było?’
3. WSZYSTKO JEST PO COŚ
Matko, ile razy ja się o tym przekonuję i jak bardzo życie mnie tym za każdym razem zaskakuje! Miliony sytuacji i poznanych ludzi, przekłada się na drugie tyle historii jakie po tych sytuacjach następują i relacji jakie się rodzą. Zdumiewa mnie to ogromnie, a jednocześnie uczy pokory i każe innych nie oceniać pochopnie. Wierzę, że taki widzimy świat jaki mamy w sobie, a energia którą od siebie dajemy, powraca do nas pod inną postacią – ludzi, zdarzeń, szans. Ten rok faktycznie był pełen wspaniałych znajomości, jakie wywarły duży wpływ na moją działalność zawodową i życie prywatne. Otwórzcie swoje głowy i serca, miejcie dobre nastawienie, a to do Was wróci! Serio! Tytuł tego akapitu dotyczy także tzw. porażek. Nie lubię tego słowa. Kojarzy mi się ono z pewną stagnacją. Coś się nie udało, więc stanęłam w miejscu. A dla mnie „porażki” to kop w tyłek i szukanie innych dróg. Nawet jeśli najpierw muszę trochę popłakać, to zawsze powracam ze zdwojoną siłą i… wyciągam lekcję. Często po czasie dopiero widzę, że to się stało po coś!
4. KOCHAJ SIEBIE
Ciesze się, że coraz głośniej i częściej mówi się w przestrzeni publicznej o tym, że to JA dla siebie jestem najważniejszą osobą, że to JA powinnam kochać SIEBIE i nie traktuje się tego jako egoizm, a raczej słowa te stają się świadectwem dojrzałości. Dbanie o siebie, o swój rozwój, o swoje dobre samopoczucie, o zdrowie uważam za mądrość. Bo tylko czując się dobrze ze sobą, możemy być dobrzy dla innych. Czy niekochająca siebie dziewczyna może być fajną partnerką dla swojego chłopaka? Czy nieszczęśliwa sama ze sobą mama, może być dobra dla dzieci? To właśnie dlatego mocno dbam w życiu o poczucie akceptacji i miłość do samej siebie. Pracuję nad tym, ponieważ to pomaga mi być lepszą dla świata. Ale JA to nie tylko moja dusza i potencjał intelektualny, to także moje ciało. Pamiętacie, gdy kilka miesięcy temu na Instastory dałam Wam zadanie domowe: stań przed lustrem i powiedz na głos „jestem piękna”? Rozpocznijcie tak nowy rok. Stań w bieliźnie albo nago przed lustrem i powiedz na głos 5 rzeczy,, za które lubisz swoje ciało. A jako motywację możesz dorzucić 2 rzeczy, nad którymi chcesz w tym roku popracować. Zakończ ten dialog ze sobą słowami: JESTEM PIĘKNA / PIĘKNY!
5. ŻYCIOWA RÓWNOWAGA
Nad równowagą pracuję nieustannie cały miniony rok. Dotyczy to właściwie każdej sfery mojego życia. Prawdziwe zmiany i świadomość ich potrzeb przyszła wraz z pierwszą w tym roku, lutową podróżą na Bali. Zamknęłam się na chwilę w ośrodku spirytualnym i coś we mnie pękło. Przekonałam się, że prosta technika oddychania, medytacja i joga są w stanie zdziałać cuda, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Doświadczyłam czegoś, co wniosło do mojego życia spokój, ulgę i współczucie dla samej siebie. Zaczęłam poszukiwać, więc balansu między pośpiechem, a czasem na życie tylko dla siebie, między rzeczywistością online, a offline, między stresem i nawałem pracy, a czasem dla bliskich. Ale chodzi także o, wydawałoby się, prozaiczne sprawy takie jak oddech, sen, zdrowe jedzenie, picie wody, sport. Równowaga to dla mnie słowo klucz na ten rok.
Tej równowagi, ale też miłości do siebie i realizacji planów życzę Wam w Nowym Roku! Niech 2020 będzie dla Was dobry! Dziękuję Wam za każdy dzień w mijającym roku, który spędziliście ze mną, zaglądając tutaj, na mojego Instagrama albo Facebooka. Doceniam to bardzo!